"By zachować pamięć". Do Łambinowic przyjechali potomkowie jeńców wojennych z całego kraju
Ilu uczestników, tyle historii. Do Łambinowic zjechali potomkowie polskich jeńców wojennych czasów II wojny światowej. To jedyne takie spotkanie w kraju, na które przyjechali ci, którzy pamiętają i chcą, by ta pamięć została.
Jednym z bohaterów tegorocznego zlotu jest Piotr Górski, syn Michała Górskiego, jeńca obozu Itzehoe, który do muzeum przekazał zegarek oprawiony w drewno - pracę ojca z czasów pobytu w oflagu.
- Oprawa była robiona w ramach terapii. Co się dało, to oni tam robili, żeby nie zwariować. Ojciec miał wyjścia na zewnątrz i zdobywał różne części do zegarków, naprawiał je, nauczył się tego. Pozwoliło mu to oprawić właśnie ten zegarek - mówi Piotr Górski.
Tematowi pamiątek po jeńcach poświęcony jest jeden z paneli dyskusyjnych tegorocznego zjazdu. W planie jest też zwiedzanie muzeum, Miejsca Pamięci oraz prezentacja kilku sylwetek jeńców - tu pod wspólnym hasłem "Mój ojciec".
- Zgromadziliśmy około 60 osób. To dzieci, wnukowie, bywa, że i prawnukowie polskich jeńców wojennych, żołnierzy września, żołnierzy z Powstania Warszawskiego, którzy dostali się do niewoli niemieckiej, a także do niewoli w obozach NKWD - mówi Renata Kobylarz-Buła, z-ca dyr. Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych.
A obozów jenieckich były setki. Stalagi, oflagi, do tego obozy przejściowe, obozy pracy, lazarety jenieckie. Według przekazów trafiło do nich przeszło pół miliona polskich żołnierzy. - Byli tacy, którzy całą wojnę, tuż po kampanii wrześniowej spędzili w obozach. Byli przenoszeni z miejsca na miejsce - mówi emerytowana profesor Instytutu Politologii Uniwersytetu Opolskiego Danuta Kisielewicz, badaczka losów jeńców wojennych.
- Celem było, żeby rozbić jakąś solidarność jeniecką, żeby rozbić jeniecki ruch oporu, bo przecież wiadomo oni uciekali, oni robili podkopy.
O tych historiach potomkowie jeńców wojennych nie tylko stalagu Lamsdorf opowiadają dziś w Łambinowicach. Wydarzenie można śledzić na kanale YouTube Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych. Radiowe spotkanie z uczestnikami zjazdu na naszej antenie jeszcze dziś w magazynie Reporterskie Tu i Teraz, po godzinie 15.00.
- Oprawa była robiona w ramach terapii. Co się dało, to oni tam robili, żeby nie zwariować. Ojciec miał wyjścia na zewnątrz i zdobywał różne części do zegarków, naprawiał je, nauczył się tego. Pozwoliło mu to oprawić właśnie ten zegarek - mówi Piotr Górski.
Tematowi pamiątek po jeńcach poświęcony jest jeden z paneli dyskusyjnych tegorocznego zjazdu. W planie jest też zwiedzanie muzeum, Miejsca Pamięci oraz prezentacja kilku sylwetek jeńców - tu pod wspólnym hasłem "Mój ojciec".
- Zgromadziliśmy około 60 osób. To dzieci, wnukowie, bywa, że i prawnukowie polskich jeńców wojennych, żołnierzy września, żołnierzy z Powstania Warszawskiego, którzy dostali się do niewoli niemieckiej, a także do niewoli w obozach NKWD - mówi Renata Kobylarz-Buła, z-ca dyr. Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych.
A obozów jenieckich były setki. Stalagi, oflagi, do tego obozy przejściowe, obozy pracy, lazarety jenieckie. Według przekazów trafiło do nich przeszło pół miliona polskich żołnierzy. - Byli tacy, którzy całą wojnę, tuż po kampanii wrześniowej spędzili w obozach. Byli przenoszeni z miejsca na miejsce - mówi emerytowana profesor Instytutu Politologii Uniwersytetu Opolskiego Danuta Kisielewicz, badaczka losów jeńców wojennych.
- Celem było, żeby rozbić jakąś solidarność jeniecką, żeby rozbić jeniecki ruch oporu, bo przecież wiadomo oni uciekali, oni robili podkopy.
O tych historiach potomkowie jeńców wojennych nie tylko stalagu Lamsdorf opowiadają dziś w Łambinowicach. Wydarzenie można śledzić na kanale YouTube Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych. Radiowe spotkanie z uczestnikami zjazdu na naszej antenie jeszcze dziś w magazynie Reporterskie Tu i Teraz, po godzinie 15.00.