Zbigniew Kubalańca: podobnie myślący ludzie wspólnie chcieli pokazać rządowi "czerwoną kartkę"
- Bez względu na to, czy było milion, pół miliona, czy trzysta tysięcy był to największy marsz po 1989 roku - ocenił w Porannej Rozmowie Radia Opole wiceprzewodniczący PO na Opolszczyźnie Zbigniew Kubalańca, odnosząc się do frekwencji w trakcie niedzielnej (04.06) manifestacji w Warszawie.
- Na marszu widziałem rodziny z różnych zakątków Polski, nie chodziło o przedstawianie wytycznych programowych - na to będzie jeszcze czas, ale raczej samą obecność zamanifestowanie sprzeciwu wobec tego co dzieje się w Polsce:.
- Oni nie przyszli dla programu, przyszli po to, aby Polska była demokratyczna, aby nie niszczona była konstytucja, aby środki europejskie z Krajowego Planu Odbudowy, które do dzisiaj nie wpłynęły, zmieniały Polskę, abyśmy byli krajem europejskim, nie przyszli słuchać przemówień wielostronnicowych i mówienia od tym, czy podatki będą dwa procent w górę, czy dwa procent w dół - wyjaśniał Zbigniew Kubalańca.
W ocenie wiceprzewodniczącego PO na Opolszczyźnie takie manifestacje dodatkowo mobilizują elektorat przed planowanymi na jesień wyborami parlamentarnymi. - Myślę, że pierwsze sondaże po tym marszu będą dla PiS-u gorzką nauczką tego, że ludzi trzeba szanować, doceniać i nie można w sposób arogancki podchodzić do społeczeństwa.
Według różnych szacunków w manifestacji w Warszawie zorganizowanej w rocznicę wyborów kontraktowych w 89 roku wzięło udział od 150 tysięcy do pół miliona osób.