Niewiele pamięta, bo był pijany, ale do winy się przyznał. Ruszył proces oskarżonego o pobicie ze skutkiem śmiertelnym
W czasie czterodniowej libacji alkoholowej miał dopuścić się ciężkiego pobicia, wskutek którego poszkodowany zmarł. W opolskim Sądzie Okręgowym ruszył proces Krzysztofa S.
Do zdarzenia doszło pomiędzy 3 kwietnia a 6 kwietnia ubiegłego roku w Kluczborku w mieszkaniu ofiary. Akt oskarżenia przedstawiła z prokuratury rejonowej w Kluczborku prokurator Sabina Klockowska.
- Należy wskazać, że podejrzany zadawał ciosy w newralgiczne dla człowieka części ciała wielokrotnie i ze stosunkowo dużą siłą - wylicza prokurator. - Pokrzywdzony znajdował się w tym czasie w stanie silnego upojenia alkoholowego, nie mogąc skutecznie się bronić. Tym samym podejrzany, umyślnie działając z zamiarem bezpośrednim, spowodował u pokrzywdzonego obrażenia kwalifikowane zgodnie z treścią opinii sądowo-medycznej jako choroba realnie zagrażająca życiu. Konsekwencją powyższego był zgon pokrzywdzonego.
Oskarżony Krzysztof S. przyznał, że niewiele pamięta z tego zdarzenia, ale do winy się przyznał. - Tak musiało widocznie być - mówi Krzysztof S. - Mogę tylko powiedzieć, że nie pamiętam tego. Jednak zgadzam się, widocznie musiało tak być. Starałbym się pomóc, żeby przeżył, ale nic nie wiedziałem. Ja stamtąd poszedłem i po trzech dniach dowiedziałem się, co się stało. Pewnie się pokłóciliśmy i się to stało.
Drugi termin rozprawy został wyznaczony na 30 maja. Oskarżonemu grozi od 5 do 25 lat pozbawienia wolności.
- Należy wskazać, że podejrzany zadawał ciosy w newralgiczne dla człowieka części ciała wielokrotnie i ze stosunkowo dużą siłą - wylicza prokurator. - Pokrzywdzony znajdował się w tym czasie w stanie silnego upojenia alkoholowego, nie mogąc skutecznie się bronić. Tym samym podejrzany, umyślnie działając z zamiarem bezpośrednim, spowodował u pokrzywdzonego obrażenia kwalifikowane zgodnie z treścią opinii sądowo-medycznej jako choroba realnie zagrażająca życiu. Konsekwencją powyższego był zgon pokrzywdzonego.
Oskarżony Krzysztof S. przyznał, że niewiele pamięta z tego zdarzenia, ale do winy się przyznał. - Tak musiało widocznie być - mówi Krzysztof S. - Mogę tylko powiedzieć, że nie pamiętam tego. Jednak zgadzam się, widocznie musiało tak być. Starałbym się pomóc, żeby przeżył, ale nic nie wiedziałem. Ja stamtąd poszedłem i po trzech dniach dowiedziałem się, co się stało. Pewnie się pokłóciliśmy i się to stało.
Drugi termin rozprawy został wyznaczony na 30 maja. Oskarżonemu grozi od 5 do 25 lat pozbawienia wolności.