Większość opolskich samorządów dotuje naukę języka niemieckiego jako ojczystego
35 opolskich samorządów dopłaca z własnej kasy do nauczania języka niemieckiego jako ojczystego dla dzieci. Mija piąty miesiąc roku szkolnego, w którym ograniczono pieniądze na ten cel.
- W tych 35 gminach dzieci mają więcej niż ustawowo jedną godzinę - mają dwie lub nawet trzy godziny. To oznacza, że w 16 gminach dzieci nie odczuły różnicy, bo w dalszym ciągu uczą się języka niemieckiego przez trzy godziny w tygodniu.
Barbara Chyłka, prezes oddziału opolskiego Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Języka Niemieckiego, zwraca uwagę, że nauczyciele mają problemy z wystarczającą liczbą godzin do pracy na etacie.
- Albo temu nauczycielowi trzeba zapewnić inne godziny, najczęściej to są godziny świetlicowe. Wiem jednak, że w szkołach widać powoli niedobór nauczycieli. W większych miejscowościach czy miastach dyrektorzy borykają się z brakami kadrowymi i nauczyciele mają po dwa lub trzy przedmioty.
Joachim Wojtala, burmistrz Gogolina, informuje, że rok do roku gmina otrzymała 815 tysięcy złotych mniej na naukę niemieckiego jako ojczystego. - Dołożyliśmy brakującą kwotę, bo zapotrzebowanie jest duże - przekonuje.
- Ponad 80 procent inwestorów lokujących zakłady na terenie naszej strefy ekonomicznej i nie tylko to kapitał niemiecki. Zapotrzebowanie na przyszłych fachowców i pracowników dobrze władających tym językiem nie podlega najmniejszej dyskusji.
Gmina Strzeleczki będzie finansować dwie godziny nauki od nowego semestru. Wójt Marek Pietruszka mówi, że ta możliwość pojawiła się po otrzymaniu niemal 3 milionów złotych rządowej dotacji.
- Nie możemy tutaj mówić jedynie o kosztach osobowych, czyli funkcjonowania nauczycieli, bo trzeba pamiętać o kosztach towarzyszących. Mam na myśli centralne ogrzewanie, energię elektryczną i ogólne koszty utrzymania administracji szkolnej oraz oświaty. Nie powiem dokładnie o kwotach, ale one są bardzo znaczące.