Nasi południowi sąsiedzi nadal chętnie przyjeżdżają na Opolszczyznę na zakupy, mimo inflacji. W Głubczycach są każdego dnia
Czesi z przygranicznych miejscowości nadal bardzo chętnie przyjeżdżają do Polski na zakupy. Kupują przede wszystkim paliwo i artykuły spożywcze. Do Głubczyc każdego dnia w tym celu przyjeżdża kilkaset osób.
- Przyjechałem z Krnova. Tankuję u was zazwyczaj raz w miesiącu. Ceny są bardzo korzystne. Na litrze zaoszczędzam 7 koron. - Mam tylko 15 kilometrów drogi i jest u was sporo taniej, dlatego tu przyjeżdżam. Tankuję zawsze do pełna.
Czesi nie tylko tankują u nas paliwo, ale bardzo chętnie zaopatrują się również w artykuły spożywcze.
- Kupujemy salami i tym podobne rzeczy. - Kupujemy u was sporo towarów. Praktycznie wszystko. - My też zaopatrujemy się w artykuły spożywcze. Mleko, kawa, papierosy, jogurty, twaróg, masło, czy salami.
Mieszkańcy Głubczyc z jednej strony cieszą się, że Czesi tak chętnie robią u nich zakupy, bo to napędza lokalny biznes, z drugiej strony narzekają na często wręcz hurtowe wykupywanie przez nich towarów.
- Najbardziej to widać w supermarketach. Tam już czasami ludzie są wkurzeni, bo powiedzmy o godz. 10.00 towar jest już wysprzedany. Szczególnie z różnych chłodziarek. Często Polacy mają już tego dość – mówi pan Ryszard, sprzedawca z głubczyckiego targowiska.
Na początku lat 90. XX w., to Polacy tłumnie odwiedzali sklepy w Czechach. Kupowaliśmy głównie alkohol i papierosy, a w przygranicznej strefie pojawił się nowy zawód tzw. ''mrówka''. Tak byli nazywani ludzie, którzy kilka bądź kilkanaście razy w ciągu dnia przekraczali z towarami granicę, który później sprzedawali i tak zarabiali na życie.