Odkładanie decyzji o formie wypoczynku na ostatnią chwilę może oznaczać, że w wyniku dużej dynamiki inflacji za wakacje zapłacimy jeszcze więcej.

- Inflacja daje popalić wszystkim, przedsiębiorcom i klientom, a turyści albo skracają pobyty albo obniżają ich standard i z takimi zachowaniami mamy do czynienia dużo częściej niż w latach ubiegłych. Ceny poszybowały w górę, jeżeli chodzi o noclegi, to może jeszcze nie tak bardzo, ale w gastronomii te różnice są znaczące szczególnie, jeżeli chcemy się wybrać do restauracji w kilka osób, rodziną czteroosobową to ten wydatek na pewno jest znaczny - stwierdził w Porannej Rozmowie Radia Opole dyrektor biura Opolskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej Piotr Mielec.

W związku z napędzanymi inflacją wysokimi cenami w gastronomii i wiele osób w ramach wypoczynku rezygnuje z wizyt w restauracjach organizując sobie posiłki raczej we własnym zakresie.

Poniedziałkowy (08.08) gość Radia Opole nie ma też wątpliwości co do znacznie mniejszej liczby rezerwacji "w przód" na jesień czy święta, kiedy to w minionych latach już o tej porze roku wiele miejsc było zajętych.

Zdaniem dyrektora biura OROT-u trudno oszacować w jakim stopniu wojna w Ukrainie wpłynęła na ruch turystyczny we wschodniej części kraju, choć niewątpliwie
wiele osób decyduje się na wypoczynek w innych częściach kraju.

Wiele osób odkłada decyzję o formie wypoczynku na ostatnią chwilę, czemu też zwłaszcza w przypadku wyjazdów zagranicznych najczęściej towarzyszy jeszcze wyższa cena. Sporo osób odczuło też ostatnie protesty w portach lotniczych, co zwłaszcza przy dalszych lotach i konieczności przesiadek nie poprawiło komfortu podróży.

Na ogólnie niekorzystną sytuację na rynku usług turystycznych wpływa nie tylko wysoka inflacja i w wielu przypadkach rezygnacja z wysokiego standardu wypoczynku, ale także wcześniej pandemia i praktyczne wyhamowanie ruchu turystycznego, co było początkiem poważnych problemów branży.