Po pożarze w bloku na osiedlu AK w Opolu jedenaście mieszkań nie nadaje się do użytku. Pozostali lokatorzy też nie mogą wrócić do domu
Po wstępnych oględzinach nadzoru budowlanego, lokatorzy 11 mieszkań wieżowca przy ul. Batalionu "Zośka" 5 w Opolu nie wrócą do swoich domów ani dzisiaj, ani jutro. W wyniku pożaru jednego z mieszkań, do którego - przypomnijmy - doszło wczoraj (30.12) po 18, uszkodzona została instalacja elektryczna. Jej naprawa potrwa kilka dni. Pozostali mieszkańcy bloku mogą wrócić do swoich mieszkań, nie mają jednak prądu i gazu.
- Nie działają również windy, które zostały wczoraj wyłączone - mówi Arkadiusz Kowara, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Opolu. - My podejmujemy wszystkie działania i jesteśmy tu od wczoraj, żeby jak najszybciej przywrócić normalną eksploatację, ale to potrwa. Uszkodzony został pion zasilania energetycznego. Nasi konserwatorzy będą ustalać, czy można coś zrobić doraźnie. Jednak pierwotna ocena jest taka, że musimy wymienić ten pion, a to będzie trwało kilka dni co najmniej.
Jak ustaliła reporterka Radia Opole, lokatorzy wieżowca do poniedziałku (3.01) nie mogą wrócić do swoich mieszkań.
- Niedobrze wygląda to wszystko w środku bloku. Spalenizna jest duża. Powyginane są nawet poręcze na klatkach schodowych, bo temperatura była bardzo wysoka - dodaje Dariusz Trojanowski, pracownik firmy budowlanej.
- Z mojego punktu widzenia ten blok nie nadaje się do użytkowania. Dwa piętra wyżej nad tym mieszkaniem, co się spaliło, tynki odchodzą od ścian. Tam się wszystko sypie, więc nie ma jak normalnie mieszkać. Widać, że tam nie było żartów i ogień był spory.
Przypomnijmy, że pożar wybuchł w mieszkaniu na 4. piętrze w 9-piętrowym bloku na osiedlu Armii Krajowej. Wstępną przyczyną, jak podają strażacy, było zaprószenie ognia. W lokalu zajętym ogniem znaleziono ciała 3 osób - dwóch mężczyzn i kobiety. Policja bada okoliczności tego tragicznego wydarzenia.
Jak ustaliła reporterka Radia Opole, lokatorzy wieżowca do poniedziałku (3.01) nie mogą wrócić do swoich mieszkań.
- Niedobrze wygląda to wszystko w środku bloku. Spalenizna jest duża. Powyginane są nawet poręcze na klatkach schodowych, bo temperatura była bardzo wysoka - dodaje Dariusz Trojanowski, pracownik firmy budowlanej.
- Z mojego punktu widzenia ten blok nie nadaje się do użytkowania. Dwa piętra wyżej nad tym mieszkaniem, co się spaliło, tynki odchodzą od ścian. Tam się wszystko sypie, więc nie ma jak normalnie mieszkać. Widać, że tam nie było żartów i ogień był spory.
Przypomnijmy, że pożar wybuchł w mieszkaniu na 4. piętrze w 9-piętrowym bloku na osiedlu Armii Krajowej. Wstępną przyczyną, jak podają strażacy, było zaprószenie ognia. W lokalu zajętym ogniem znaleziono ciała 3 osób - dwóch mężczyzn i kobiety. Policja bada okoliczności tego tragicznego wydarzenia.