Na sprzedaż terenów zielonych o powierzchni 40 arów miasto zdecydowało się na wniosek jednego z lokalnych przedsiębiorców. To nie spodobało się działaczom związanym z gminną opozycją, którzy rozpoczęli starania o zaniechanie pomysłu, między innymi poprzez zbiórkę podpisów pod projektem uchwały wzywającej władze miasta do powstrzymania się od sprzedaży. Ich wątpliwości wzbudzał także, w ich przekonaniu, brak transparentności przy podjęciu decyzji o zbyciu działki.

Projekt miał trafić pod obrady rady gminy na najbliższej sesji zaplanowanej na poniedziałek (25.10). Zanim to jednak nastąpiło, burmistrz Bartłomiej Stawiarski zdecydował o unieważnieniu przetargu.

- Aby mieć święty spokój i aby uciąć te wszystkie spekulacje, podjąłem decyzję o tym, że ten przetarg zostaje unieważniony, odwołany. Ja też złożę swój własny projekt uchwały, który będzie stanowił, że to radni decydują o sprzedaży terenów inwestycyjnych, czy jakichkolwiek innych. Niech radni biorą na siebie tę odpowiedzialność - dodaje.

Przypomnijmy, że magistrat argumentował chęć sprzedaży terenu jego niewielkim znaczeniem dla miasta. Transakcja miała dostarczyć gminie co najmniej 572 tysięcy złotych.