Paweł Kampa o zawirowaniach w procesie konsolidowania się Lewicy i konieczności utrzymania dwóch frakcji
- Przewodniczący Czarzasty wziął na siebie odpowiedzialność i doprowadził do tego, na co jest umówiony z partnerami - powiedział w Porannej Loży Radiowej Paweł Kampa z Nowej Lewicy, odnosząc się do procesu łączenia z dawną Wiosną. Kongres zjednoczeniowy Lewicy ma się odbyć 9 października, a poprzedza go złożony proces konsolidowania dwóch lewicowych frakcji.
- Nastąpił przedostatni akt procesu połączeniowego między Nową Lewicą, czyli dawnym SLD a dawną Wiosną, w postaci powołania dwóch frakcji tak, jak kierownictwa naszych partii się umawiały przy wyborach parlamentarnych, kiedy weszliśmy ponownie do Sejmu i od tego czasu procedury połączeniowe trwają - wyjaśniał Paweł Kampa.
Dlaczego na lewej stronie sceny politycznej nie mogło powstać więcej frakcji o lewicowym charakterze?
- Byłoby to złamanie danego słowa i proszę sobie wyobrazić, że jeżeli w statucie jest zapisane, iż każda frakcja ma współprzewodniczących i to nie tylko na szczeblu krajowym, ale także wojewódzkim, a niewykluczone, że jeszcze niżej to co by się działo? - pytał retorycznie polityk Nowej Lewicy.
9 października jest planowany kongres zjednoczeniowy Lewicy, a jeśli nie będzie znaczących obostrzeń pandemicznych, będzie mogło w nim wziąć udział ponad tysiąc delegatów.
- Cieszymy się na to połączenie, że będziemy razem współpracować, to są często osoby, które wnoszą nową energię i mają ciekawe pomysły - konkludował Paweł Kampa.
Historia połączenia SLD i Wiosny sięga 2019 roku, kiedy po wyborach parlamentarnych partie zdecydowały o zjednoczeniu, a nowe ugrupowanie ma powstać na bazie Sojuszu Lewicy Demokratycznej, do którego wstąpią członkowie rozwiązanej już partii Roberta Biedronia.