Interwencja opolskiego TOZ. Kot przez 4 lata był przetrzymywany w transporterze. Zwierzę nie mogło się samodzielnie poruszać
Inspektorzy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Opolu odebrali kota, którego właściciele przez cztery lata trzymali wyłącznie w małym transporterze. Zwierzę miało być wyciągane tylko do karmienia. Kot nie mógł jednak jeść i pić samodzielnie. Jak ustalili inspektorzy, był trzymany na rękach, do góry brzuchem.
- Taki sposób traktowania zwierząt, choć bez widocznych ran, jest formą znęcania się nad zwierzętami i to ze szczególnym okrucieństwem - mówi Aleksandra Czechowska, rzecznik Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Opolu. - To rażące zaniedbanie właścicieli, którzy uniemożliwili zwierzęciu swobodne poruszanie. A to uniemożliwienie trwało właściwie całą dobę, bo ten kot załatwiał się pod siebie. Zwierzę musiało być właściwie cały czas w pozycji leżącej. To jest po prostu dramat. Nie znajdujemy absolutnie słów wytłumaczenia, czy kot był groźny, drapał czy nie. To są 4 lata z życia kota, który nie mógł się w ogóle poruszać. Nie wiemy, dlaczego rodzina nie chciała oddać tego kota nawet do schroniska, w którym są zdecydowanie lepsze warunki.
Kot trafił pod opiekę lekarza weterynarii, gdzie jest doglądany. - Jego psychika jest bardzo krucha. Na pewno trzeba będzie popracować nad tym, żeby mógł się swobodnie poruszać, on się boi nawet bycia na zewnątrz po takim czasie - dodaje Aleksandra Czechowska.
Wolontariusze TOZ zapowiadają podjęcie kroków prawnych wobec właścicieli kota.