Bez sensacji na sesji rady powiatu namysłowskiego. Przeciwnicy starosty nie znaleźli większości pozwalającej na jego odwołanie
- Wynik głosowania mnie nie dziwi, bo wykonujemy kawał dobrej roboty -tak starosta namysłowski Konrad Gęsiarz komentuje dzisiejszą (07.04) nieudaną próbę odwołania go z urzędu.
Jeszcze przed głosowaniem radna Lucyna Medyk (Przyjazny Samorząd), wskazywała, że wierzy, iż radni sprzyjający staroście zmienią zdanie i opowiedzą się za usunięciem go ze stanowiska.
- Taka sytuacja, do jakiej doszło w szpitalu, nie może mieć miejsca. Takich rzeczy się po prostu nie wybacza. Starosta nie dopełnił swoich obowiązków, podpisał ten haniebny wniosek bezprawnie - mówiła.
W tajnym głosowaniu za odwołaniem opowiedziało się 7 osób, a 10 było przeciwnych. Do zmian na szczycie powiatu potrzebna była z kolei 11-osobowa większość.
Starosta Konrad Gęsiarz nie był szczególnie zdziwiony takim obrotem spraw. Jak przekonuje, to wynik realizowanej przez zarząd powiatu polityki ukierunkowanej na jego dynamiczny rozwój.
- Jeżeli wiemy, że wykonujemy kawał dobrej roboty, potrafimy zmieniać ten powiat, udaje nam się stworzyć rekordowy budżet, jesteśmy jednym z liderów w pozyskiwaniu środków zewnętrznych, no to dziwiłoby mnie, gdyby ocena radnych, a co za tym idzie tak naprawdę mieszkańców, była negatywna - komentował.
Przypomnijmy, że głosowanie było konsekwencją wniosku, który 5 marca złożyła grupa 7 radnych Przyjaznego Samorządu, PO i SLD. Wśród głównych zarzutów stawianych staroście były nieprawidłowości w miejscowym szpitalu. Chodziło przede wszystkim o aneks do umowy z byłym prezesem prowadzącej go spółki, na mocy którego, przez prawie 2 lata, Krzysztof Kuchczyński ma co miesiąc otrzymywać odszkodowanie w wysokości ponad 11,5 tysiąca złotych. Radni domagający się odwołania Konrada Gęsiarza zarzucali mu także brak dialogu z opozycją oraz wizji rozwoju powiatu.
- Taka sytuacja, do jakiej doszło w szpitalu, nie może mieć miejsca. Takich rzeczy się po prostu nie wybacza. Starosta nie dopełnił swoich obowiązków, podpisał ten haniebny wniosek bezprawnie - mówiła.
W tajnym głosowaniu za odwołaniem opowiedziało się 7 osób, a 10 było przeciwnych. Do zmian na szczycie powiatu potrzebna była z kolei 11-osobowa większość.
Starosta Konrad Gęsiarz nie był szczególnie zdziwiony takim obrotem spraw. Jak przekonuje, to wynik realizowanej przez zarząd powiatu polityki ukierunkowanej na jego dynamiczny rozwój.
- Jeżeli wiemy, że wykonujemy kawał dobrej roboty, potrafimy zmieniać ten powiat, udaje nam się stworzyć rekordowy budżet, jesteśmy jednym z liderów w pozyskiwaniu środków zewnętrznych, no to dziwiłoby mnie, gdyby ocena radnych, a co za tym idzie tak naprawdę mieszkańców, była negatywna - komentował.
Przypomnijmy, że głosowanie było konsekwencją wniosku, który 5 marca złożyła grupa 7 radnych Przyjaznego Samorządu, PO i SLD. Wśród głównych zarzutów stawianych staroście były nieprawidłowości w miejscowym szpitalu. Chodziło przede wszystkim o aneks do umowy z byłym prezesem prowadzącej go spółki, na mocy którego, przez prawie 2 lata, Krzysztof Kuchczyński ma co miesiąc otrzymywać odszkodowanie w wysokości ponad 11,5 tysiąca złotych. Radni domagający się odwołania Konrada Gęsiarza zarzucali mu także brak dialogu z opozycją oraz wizji rozwoju powiatu.