- Pierwsza myśl: o Matko Boska, co to będzie dalej? Zaskoczyło mnie to zjednej strony bardzo, aczkolwiek należało się tego spodziewać… - mówi Jacek Mazur, ginekolog i jednocześnie zastępca dyrektora ds. medycznych.

- Ten widok lekarza, który poubierał się w ten kombinezon i zaczynał zakładać rękawiczki... Ja widziałam jak ręce się trzęsły lekarzowi, który przecież tyle lat już jest lekarzem. A mimo wszystko było widać ten strach – opowiada naczelna pielęgniarka Danuta Szeliga.

- Pewnych rzeczy nie da się zapomnieć. Mówisz człowiekowi, żeby zadzwonił. Dzwoni do córki powiedzieć, że będzie intubowany. Za godzinę nie żyje. Każdego dnia ktoś taki był. Teraz zaczynamy trzeci pik. Już to widzimy - mówi kierownik bloku operacyjnego Radosław Masłoń.

- Ja nie wiem nawet, czy my pierwsze nie zauważamy tych fal. Na pewno idzie to równocześnie z tym, co w mediach ogłaszają. Od razu widać, że jest więcej – nie dość, że pacjentów, to więcej wyników pozytywnych wychodzi - mówi Iwona Stankiewicz, diagnostka laboratoryjna.

Obecnie szpital w Kędzierzynie-Koźlu działa w formie hybrydowej. W części zakaźnej przebywa 112 pacjentów z potwierdzonym zakażeniem, w tym 8 pacjentów na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej. W pediatrycznej części zakaźnej przebywa 1 dziecko.