Janusz Kowalski domaga się likwidacji dwujęzycznych tablic na dworcach w Chrząstowicach i w Dębskiej Kuźni. Rafał Bartek: "To byłaby decyzja polityczna"
Wiceminister aktywów państwowych, poseł Janusz Kowalski domaga się zdemontowania niemieckich nazw stacji kolejowych w Chrząstowicach i w Dębskiej Kuźni, które umieszczono tam w 2015 roku. Wiceminister złożył w tej sprawie interpelację do Ministerstwa Infrastruktury. Janusz Kowalski wyjaśnia w niej, że decyzja, która zapadła przed laty nie ma podstawy w obowiązujących przepisach prawa.
- Stan faktyczny tych nazw wywołuje wyrazy niezadowolenia mieszkańców i prowadzi do dezorientacji podróżnych - przekonuje wiceminister.
Rafał Bartek, przewodniczący Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim zwraca uwagę, że podobna sytuacja jest w Czeskim Cieszynie, gdzie również są tablice dwujęzyczne polsko-czeskie, których poseł Kowalski nie kwestionuje. - Argumentacja, której używa poseł Kowalski była już przedmiotem analiz i rozpatrywana w 2014 roku. Dobrze by było, żeby pan poseł się jednak zapoznał z tą korespondencją, która wtedy się przetoczyła pomiędzy PKP a ówczesnym Ministerstwem Cyfryzacji i Administracji, bo wtedy te wszystkie wątpliwości, które on również dzisiaj podnosi, zostały ostatecznie rozwiane, czego skutkiem było wprowadzenie tych tablic na dworcach w Dębskiej Kuźni i w Chrząstowicach już w grudniu 2015 roku, czyli już za rządów Prawa i Sprawiedliwości, więc to była kontynuacja. Jeżeli dzisiaj miałoby dojść do likwidacji tych tablic, to dla mnie jest jasne, że byłaby to decyzja polityczna - mówi Bartek.
- Jeśli chodzi o same tablice, to u góry mamy nazwy w języku polskim, więc nic nie prowadzi do dezorientacji. Nikt z tego powodu nie wylądował na złej stacji - odpowiada przewodniczący TSKN.