Przymusowa izolacja może sprzyjać przemocy w rodzinie. Małgorzata Kozak o problemie, którego rozmiaru nie znamy
- Spodziewamy się, że w związku z wynikającą z pandemii izolacją przemoc domowa w wielu przypadkach może się nasilać - przyznała w rozmowie " W cztery oczy" wicedyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Opolu Małgorzata Kozak.
Dodatkowym problemem - w ocenie naszej rozmówczyni - jest prowadzona w domach nauka zdalna uczniów, co może sprzyjać stosowaniu przemocy. Zwykle, kiedy dziecko jest w szkole, można zauważyć, że w konkretnej rodzinie nie dzieje się dobrze, dzięki czemu reakcja może być szybsza i skuteczniejsza. - Dzieci, które obowiązek szkolny realizują w domu, często doświadczają przemocy, nawet w formie zaniedbania ze strony swoich opiekunów. Natomiast nikt nie jest w stanie tego zauważyć, bo pracownik socjalny w tej chwili nie odwiedza rodzin, dzieci nie chodzą do szkoły, a więc ani pedagog, ani nauczyciel nie są w stanie zauważyć, że z dzieckiem dzieje się coś niepojącego.
Pracownicy socjalni w związku z pandemią nie prowadzą obecnie wizytacji w domach, co też osłabia skuteczność reagowania na takie przypadki, trwa jedynie monitorowanie rodzin, o których MOPR wiedział wcześniej, że może tam dochodzić do przypadków przemocy.
Od 30 listopada weszły w życie nowe przepisy - tzw. ustawa antyprzemocowa, która m.in. umożliwia szybką eksmisję z mieszkania sprawcy przemocy domowej lub wprowadzenie zakazu zbliżania się do tego mieszkania i to nawet w sytuacji, kiedy sprawca jest właścicielem konkretnego lokalu.