Mgiełka opada przez godzinę. Na politechnice wymyślili urządzenie do dezynfekcji, choć początkowy zamysł był inny
Miał być suchy prysznic na upalne dni, jest urządzenie do dezynfekcji karetek i pomieszczeń. To efekt pracy naukowców i absolwentów z Politechniki Opolskiej.
- Mieliśmy pomysł na realizację i przyszedł marzec. Wtedy mogliśmy już wdrażać nasze produkty, ale okazało się, że to jest potrzebne do zupełnie czegoś innego. W związku z tym zaadaptowaliśmy urządzenie do zamgławiania pomieszczeń. Nośnikiem preparatu odkażającego jest powietrze, a mówimy o zamgławianiu dynamicznym.
Jak dodaje Marcin Mróz, drugi konstruktor, mgiełka utrzymuje się w powietrzu bardzo długo, by po godzinie zmienić się niemal całkowicie w wodę.
- Urządzenie jest bardzo łatwe w obsłudze. Ma gotowe rozwiązania, więc w menu wybieramy, czy chcemy odkazić karetkę, czy pomieszczenie o danej kubaturze. Później naciskamy "start" i na tym kończy się obsługa. Zamgławiacz samodzielnie wybiera preparat, jego ilość oraz czas, więc jest bardzo mała szansa na pomylenie się z ilością preparatu.
Dr inż. Łukasz Biłos z Wydziału Inżynierii Produkcji i Logistyki PO sprawdził, jak bardzo zamgławianie jest skuteczne w dezynfekcji powierzchni.
- Metoda przyłożona do badania miała odpowiedzieć na pytanie, czy bakterie są faktycznie dekontaminowane, czy urządzenie działa jednak niezgodnie z założeniami. Udało się potwierdzić tę skuteczność. Moje badania są pierwszym krokiem, otwierającym drogę do badania właściwego, czyli normatywnego.
Prace nad ostateczną wersją trwały 8 miesięcy, a urządzenie ma już atest Państwowego Zakładu Higieny.