- Wszyscy zdawali sobie sprawę z barbarzyństwa płynącego ze wschodu - powiedział w porannej rozmowie "W cztery oczy" dr Tomasz Greniuch, naczelnik opolskiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej o Bitwie Warszawskiej w 1920 roku z Armią Czerwoną.
- Ze wschodu szło wszystko to, co niszczyło cywilizację łacińską. Polacy i cały świat zachodni był zdeterminowany, żeby zatrzymać to, co nadciąga nad Wisłę. Świat zachodni żył akurat w oparach bolszewickich rewolucji, głównie robotnicy zaczęli się buntować, a jest to dzieło Drugiej Międzynarodówki, która wywołała rewolucję światową. Zresztą wszyscy spodziewali się, że Armia Czerwona przejdzie po trupie nowo odrodzonej Polski i połączy się z rewolucjonistami w Niemczech, w wyniku czego czerwonoarmiści zatrzymają się dopiero u brzegów Atlantyku. Stało się inaczej. Ogromną rolę podczas Bitwy Warszawskiej odegrali ochotnicy - podkreśla gość Radia Opole. - Tutaj wielką zasługą jest przede wszystkim generał Józef Haller, który zorganizował od podstaw armię ochotniczą. Udało się w zasadzie w ciągu kilku, kilkunastu dni zorganizować ponad stutysięczną armię studentów, robotników oraz chłopów. Tutaj wielka zasługa premiera Witosa i Rządu Obrony Narodowej. Zjednoczenie narodu, w wyniku którego udało się tak naprawdę zwyciężyć największe zagrożenie w ówczesnym świecie.
Dodajmy, że dziś (15.08) o 10:00 w Opolu rozpocznie się uroczystość, podczas której przeprawa w ciągu ulicy Niemodlińskiej otrzyma nazwę Mostu Bitwy Warszawskiej 1920.
Natomiast w związku z uroczystościami Święta Wojska Polskiego Ochotniczy Szwadron Kawalerii im. Ziemi Opolskiej będzie prezentował swoje tradycje poprzez przemarsz ulicami miasta. Początek o 16:30 z Krapkowickiej, a zakończenie jest planowane na 18:30.