Amstaff Jogi odebrany przez TOZ ma się coraz lepiej. "Blizny zostaną do końca życia, ale pies czuje, że teraz otaczają go dobrzy ludzie"
14-letni amstaff Jogi, który w lipcu został interwencyjnie odebrany przez wolontariuszy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Opolu czuje się coraz lepiej. Pies był opuchnięty, miał liczne ślady pobicia. Jego właściciel trafił na trzy miesiące do aresztu z zarzutami znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad czworonogiem i obcowania płciowego. Jogi jest już bezpieczny, obecnie przebywa pod opieką zwierzęcego psychologa, gdzie dochodzi do siebie i nabiera zaufania do człowieka.
O dramacie Jogiego wolontariuszy TOZ i policję zawiadomiła Roma, która była świadkiem pobicia psa. Dziewczyna zdążyła odwiedzić Jogiego już w nowych okolicznościach. Jak mówi - różnica w zachowaniu psa jest niewyobrażalna. - Można powiedzieć, że teraz to jest zupełnie inny świat dla niego. Jogi potrafi biegać. Widział mnie po raz pierwszy, a podszedł do mnie, dawał się głaskać, wycierał się w trawę, cały czas się pokazywał. Zupełnie inny pies. Dało się czuć od niego, że ma w sobie spokój i czuje w ludziach, którzy teraz go otaczają, że to są ci dobrzy ludzie.
Jogiego czeka jeszcze kilka tygodni pracy pod okiem trenera. Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Opolu poinformowało, że z właścicielem Jogiego zostało podpisane zrzeczenie praw własności do psa. To oznacza, że Jogi jesienią będzie mógł trafić do nowego domu.