Akcja "Zupa w Opolu" wróciła na Plac Kopernika. W pierwszym po przerwie menu gościła gęsta jarzynowa
Po dłuższej przerwie spowodowanej epidemią koronawirusa przed opolską galerię handlową w Opolu w centrum Opola powróciła dziś (25.07) zupa dla potrzebujących.
Przez ostatnie tygodnie wolontariusze wspierali ubogich w sąsiedztwie klasztoru franciszkanów. Dziś (25.07) przed stoiskiem na Placu Kopernika zgromadziło się kilkadziesiąt osób. Jak mówi Grzegorz Gurbała z zarządu fundacji Zupa w Opolu, decyzja o powrocie przed centrum handlowe była możliwa dzięki łagodzeniu obostrzeń związanych z COVID-19.
- Przed pandemią przychodziło tak do 50 osób, teraz, jak naliczyłem, na razie było około 30. W trakcie pandemii, kiedy wszystko było pozamykane, to liczba ta wzrosła aż do 80. To było wtedy trudne organizacyjnie, bo nie można było tak dużej grupy osób obsługiwać, trzeba było to jakoś podzielić - dodaje.
Przybyli na miejsce mogli liczyć między innymi na słoik gęstej zupy jarzynowej. Na razie jednak, ze względu na wciąż obowiązujące zagrożenie koronawirusem, posiłki, zamiast przez wolontariuszy, przygotowywane są w zaprzyjaźnionej z fundacją restauracji. Potrzebujący, którzy skorzystali z pomocy przekonują, że to potrzebna inicjatywa.
- Jak ktoś nie ma, to ta pomoc jest potrzebna. Dziś jest nas malutko, na drugi tydzień będzie więcej - prognozuje pan Jan.
- Jak ktoś nie ma domu, nie ma nic, to ma z głodu umierać? Rano też pod kościołem było około 100 osób. Dobrze, że ktoś nam pomaga. Ja kiedyś też miałem niepotrzebne ubrania, no to też przyniosłem, ludzie sobie pozbierali - mówi pan Grzegorz.
Dodajmy, że wydawanie posiłków będzie od teraz odbywać się o wcześniejszej porze niż dotychczas. Zamiast o 17:00 wolontariusze będą oczekiwać na potrzebujących o godzinę wcześniej.
- Przed pandemią przychodziło tak do 50 osób, teraz, jak naliczyłem, na razie było około 30. W trakcie pandemii, kiedy wszystko było pozamykane, to liczba ta wzrosła aż do 80. To było wtedy trudne organizacyjnie, bo nie można było tak dużej grupy osób obsługiwać, trzeba było to jakoś podzielić - dodaje.
Przybyli na miejsce mogli liczyć między innymi na słoik gęstej zupy jarzynowej. Na razie jednak, ze względu na wciąż obowiązujące zagrożenie koronawirusem, posiłki, zamiast przez wolontariuszy, przygotowywane są w zaprzyjaźnionej z fundacją restauracji. Potrzebujący, którzy skorzystali z pomocy przekonują, że to potrzebna inicjatywa.
- Jak ktoś nie ma, to ta pomoc jest potrzebna. Dziś jest nas malutko, na drugi tydzień będzie więcej - prognozuje pan Jan.
- Jak ktoś nie ma domu, nie ma nic, to ma z głodu umierać? Rano też pod kościołem było około 100 osób. Dobrze, że ktoś nam pomaga. Ja kiedyś też miałem niepotrzebne ubrania, no to też przyniosłem, ludzie sobie pozbierali - mówi pan Grzegorz.
Dodajmy, że wydawanie posiłków będzie od teraz odbywać się o wcześniejszej porze niż dotychczas. Zamiast o 17:00 wolontariusze będą oczekiwać na potrzebujących o godzinę wcześniej.