Pijani studenci zabrali flagę Polski z baru, bo chcieli ją powiesić w akademiku. Nie wiedzieli, że to poważne przestępstwo
Dwóch nietrzeźwych studentów nyskiej uczelni postanowiło ukraść flagę Polski z baru, aby powiesić ją w akademiku. Dumnie zaczęli wymachiwać nią przed policją. Nie wiedzieli, że to poważne przestępstwo, za które grozi nawet rok więzienia. Skończyło się zatrzymaniem, zarzutami prokuratorskimi i procesem w Sądzie Okręgowym w Opolu. Sąd zamiast karać, postanowił wychować i nauczyć czegoś pokornych studentów, zawieszając postępowanie na rok.
- Nie mieliśmy pojęcia, że będą takie konsekwencje tego głupiego zachowania - mówili oskarżeni studenci, którzy przyznali się do tego czynu.
- Na komendzie dopiero zorientowaliśmy się, co zrobiliśmy, jak sobie przeczytaliśmy co za to grozi. Nie sądziłem, że to jest jakiekolwiek przestępstwo. Nawet pomachałem flagą w stronę radiowozu. Myślałem, że idzie sobie człowiek z flagą, liczyłem na to, że odmachają, czy coś takiego. Teraz mówimy każdemu, żeby byli z dala od flag czy innych symboli państwowych. Powtarzaliśmy milion razy, że nie chcieliśmy jej zniszczyć. To nawet na nagraniu jest - mówili studenci.
Sędzia Robert Mietelski przed wydaniem wyroku dokładnie wypytał oskarżonych o ich studia i plany na przyszłość. Ostatecznie warunkowo zawiesił postępowanie na rok i zakazał nadużywania alkoholu. Prokurator wnosił o prace społeczne dla 19-latków.
- Sąd uznał, że byłoby to niekoniecznie potrzebne. Wydaje się, że dotychczasowy tok tego postępowania i doprowadzenie do sądu jest wystarczającą karą i wskazówką na przyszłość. Niezbędnym jest zobowiązanie do powstrzymania się od nadużywania alkoholu. To nie oznacza zakazu picia alkoholu. Jeszcze jest kwestia uregulowania kosztów - uzasadniał decyzję sędzia Robert Mietelski.
Oskarżeni mają również zapłacić po 150 złotych kosztów sądowych. Ten wyrok jest nieprawomocny.
Dodajmy, studenci do sądu przyjechali z gitarą i bębnem, bo uczą się w szkole muzycznej. Instrumenty zostawili na portierni.