- Musimy przełknąć łyżkę dziegciu, na którą nie zasłużyliśmy - Bartłomiej Stawiarski o 7-milionowej karze dla gminy
Urząd Miejski w Namysłowie odwołał się od prawie 7-milionowej kary nałożonej przez tamtejsze starostwo. Decyzja ma związek z nieprawidłowościami przy wycince ponad 7 tysięcy drzew w Krasowicach i Przeczowie w latach 2017-2018. Kara to efekt ostatniej kontroli, którą przeprowadziła Najwyższa Izba Kontroli. Do głównych zarzutów ze strony Izby należą między innymi brak zezwolenia na wycinkę części drzew uszkodzonych w czasie nawałnicy.
Burmistrz Namysłowa Bartłomiej Stawiarski pretensji do starosty nie ma. - Współczuję staroście. Stanął pod ścianą i nie miał wyjścia. Jakby miał tylko jakąkolwiek możliwość nie naliczyć tej kary, to by jej nie naliczył, ale raport NIK-u, zalecenia pokontrolne były dla niego bezwzględne. Nie naliczając tej kary sam złamałby prawo.
- Jeśli będziemy musieli zapłacić tę karę, to stracą na tym mieszkańcy - powiedział w rozmowie "W cztery oczy" burmistrz Namysłowa. - Najwięcej inwestujemy w infrastrukturę drogową, w polepszenie jakości oświaty, w infrastrukturę sportową. Mamy teraz też problem z basenem, który będzie wymagał remontu. Czeka nas też w przyszłości modernizacja stadionu. Nie chciałbym, żeby któraś z tych rzeczy musiała być przesunięta w czasie przez to, że płacimy tę karę.
Jeśli decyzja SKO będzie niekorzystna dla miasta, wówczas samorząd będzie jeszcze mógł dochodzić swoich racji przed sądem administracyjnym.