Pracownicy DPS-ów z powiatu brzeskiego chcą podwyżek. 60% z nich pracuje za najniższą krajową, reszta od lat zarabia tyle samo
Pracownicy domów pomocy społecznej w powiecie brzeskim domagają się podwyżek. Delegacja placówek w Jędrzejowie i Grodkowie po raz kolejny zaapelowała do władz powiatu o zwiększenie uposażeń, zwłaszcza dla osób z wyższymi kwalifikacjami.
Jak wskazuje Halina Zapał, w DPS-ie w Jędrzejowie z podniesienia minimalnego wynagrodzenia skorzysta od stycznia 60% załogi. Pozostali od wielu lat nie otrzymują podwyżek, przez co mają coraz mniejszą motywację do pracy, czy zwiększania swoich kompetencji.
- To praca bardzo ciężka i odpowiedzialna. Pracownicy podnieśli swoje kwalifikacje, co roku czekamy i nie widać jakiejkolwiek poprawy. W tamtym roku nie byliśmy ujęci w budżecie, bo nowa władza przejęła powiat i tak dalej. W tym roku znowu brak pieniędzy - tłumaczy.
Zdzisława Kaczorowska mówi o niesprawiedliwości ze względu na fakt, że pielęgniarki w DPS-ach nie zostały objęte ostatnimi podwyżkami, z których skorzystały ich koleżanki w szpitalach.
- Pielęgniarki z DPS-u są bardzo pokrzywdzone. 1100 zł podwyżki nie objęło nas. Jak może przyjść młoda pielęgniarka tam do pracy, jak młoda pielęgniarka wszędzie dostaje 3800 złotych na start, a tu ma 2600 - pyta retorycznie.
Dyrekcja placówki w Jędrzejowie wskazuje, że znalezienie chętnych do pracy, również na stanowiskach niewymagających kwalifikacji, już teraz graniczy z cudem.
Starostwo na razie nie ma z czego sfinansować podwyżek. Skarbnik powiatu Henryk Wróbel zapewnia, że samorząd dostrzega problem, jednak o dodatkowych pieniądzach będzie można mówić najwcześniej na wiosnę.
- Boimy się, że pracownicy będą nam odchodzić, dlatego jest to problem, z którym musimy się zmierzyć. Po pierwszym kwartale zobaczymy, jak będą się kształtowały wpływy, przede wszystkim z udziału w podatku PIT. Jeżeli sytuacja będzie lepsza, no to wtedy możemy usiąść do rozmów - zapowiada.
Zdaniem władz powiatu, podobny problem dotyczy całej Polski i potrzebne są w tym zakresie działania ze strony rządu. Pracownicy DPS-ów nie są zadowoleni z uzyskanej odpowiedzi, jednak na razie nie zapowiadają bardziej radykalnych kroków.
- To praca bardzo ciężka i odpowiedzialna. Pracownicy podnieśli swoje kwalifikacje, co roku czekamy i nie widać jakiejkolwiek poprawy. W tamtym roku nie byliśmy ujęci w budżecie, bo nowa władza przejęła powiat i tak dalej. W tym roku znowu brak pieniędzy - tłumaczy.
Zdzisława Kaczorowska mówi o niesprawiedliwości ze względu na fakt, że pielęgniarki w DPS-ach nie zostały objęte ostatnimi podwyżkami, z których skorzystały ich koleżanki w szpitalach.
- Pielęgniarki z DPS-u są bardzo pokrzywdzone. 1100 zł podwyżki nie objęło nas. Jak może przyjść młoda pielęgniarka tam do pracy, jak młoda pielęgniarka wszędzie dostaje 3800 złotych na start, a tu ma 2600 - pyta retorycznie.
Dyrekcja placówki w Jędrzejowie wskazuje, że znalezienie chętnych do pracy, również na stanowiskach niewymagających kwalifikacji, już teraz graniczy z cudem.
Starostwo na razie nie ma z czego sfinansować podwyżek. Skarbnik powiatu Henryk Wróbel zapewnia, że samorząd dostrzega problem, jednak o dodatkowych pieniądzach będzie można mówić najwcześniej na wiosnę.
- Boimy się, że pracownicy będą nam odchodzić, dlatego jest to problem, z którym musimy się zmierzyć. Po pierwszym kwartale zobaczymy, jak będą się kształtowały wpływy, przede wszystkim z udziału w podatku PIT. Jeżeli sytuacja będzie lepsza, no to wtedy możemy usiąść do rozmów - zapowiada.
Zdaniem władz powiatu, podobny problem dotyczy całej Polski i potrzebne są w tym zakresie działania ze strony rządu. Pracownicy DPS-ów nie są zadowoleni z uzyskanej odpowiedzi, jednak na razie nie zapowiadają bardziej radykalnych kroków.