Brzescy radni zarzucają burmistrzowi zbyt częste zwoływanie sesji. Burmistrz: "Nie jesteśmy w stanie przewidzieć nadzwyczajnych sytuacji"
Radni miejscy Brzegu ponownie skarżą się na uciążliwość swojej pracy. W trakcie dzisiejszej (08.08) sesji, część miejskich rajców zarzucała burmistrzowi zwoływanie obrad w momencie, gdy nie jest to konieczne, przez co radni muszą reorganizować swoje wakacyjne plany.
Jak uważa radna Jadwiga Kulczycka, dzisiejsza sesja była zbędna.
- Z radnymi dyskutowaliśmy w kuluarach, że rzeczywiście one są za często i dzisiejsza sesja nie musiała być zwołana. Mogliśmy załatwić to i wszystkie sprawy na początku września, ponieważ mamy swoje plany jako radni, mamy urlopy - mówi Jadwiga Kulczycka. Dodaje, że radni są oczywiście w stanie weryfikować swoje plany, ale z naprawdę ważnego powodu.
Burmistrz Jerzy Wrębiak podkreśla, że radni pełnią funkcję społeczną i powinni reagować na nieplanowane sytuacje. Jak mówi, rezygnacja przewodniczącego jest jedną z nich, a dodatkowo, władze Brzegu chciały wyraźnie podkreślić, że samorząd nie toleruje zachowań, które prokuratura zarzuca Jackowi N.
- Tryb zwoływania sesji nadzwyczajnych jest wprowadzony, ponieważ nie wszystkie sprawy jesteśmy w stanie przewidzieć. Dzisiejsze spotkanie rady miejskiej było po to, by przeciąć te spekulacje i przywrócić normalny tryb rady, aby się nie zajmowała skandalem obyczajowym, tylko procedowaniem na rzecz lokalnej społeczności - wyjaśnia.
Przypomnijmy, że to nie pierwszy raz, gdy brzescy radni zwracają uwagę na uciążliwość obrad. Podczas czerwcowej sesji, która trwała ponad 14 godzin, radna Renata Listowska apelowała do swoich koleżanek i kolegów o bardziej zwięzłe składanie interpelacji.