Wybuch w domu jednorodzinnym w Racławicach Śląskich. Dwie osoby poszkodowane
Dwóch mężczyzn zostało poszkodowanych w wyniku wybuchu w domu jednorodzinnym w Racławicach Śląskich. Według wstępnych informacji, mężczyźni zostali poparzeni po wybuchu instalacji do destylacji alkoholu.
Wybuch nastąpił na pierwszej kondygnacji dwukondygnacyjnego budynku.
- Mieszkającym na parterze dwóm osobom nic się nie stało - mówi dyżurny stanowiska kierowania KW PSP w Opolu mł. asp. Elżbieta Zalewska.
- Doszło do wybuchu bojlera - takie nazewnictwo zostało przyjęte, z instalacji do "pędzenia bimbru", w budynku jednorodzinnym podzielonym na dwa mieszkania, przy czym lokatorom z dołu nic się nie stało. Na piętrze przebywało dwóch mężczyzn i zostali poparzeni. Pożar się nie rozwinął, ale trwa sprawdzanie stanu budynku pod kątem, czy nadal może być zamieszkiwany - mówi asp. Elżbieta Zalewska.
Do wybuchu doszło przed godziną 9.00. Trwają oględziny miejsca zdarzenia i sprawdzanie konstrukcji budynku. Na miejscu pracowały cztery zastępy straży pożarnej z Prudnika, Szonowa i Racławic Śląskich, a ich działania powoli dobiegają końca.
AKTUALIZACJA:
Jak powiedział nam mł. bryg. Piotr Sobek - oficer prasowy Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Prudniku, w wybuchu ucierpiało dwóch mężczyzn w wieku 30 i 60 lat. Prawdopodobnie doznali oparzeń II stopnia. Zadysponowano po nich helikopter ratunkowy, ale transport lotniczy wykluczyły trudne warunki atmosferyczne. Poszkodowanych przewieziono zatem karetkami do szpitala w Kędzierzynie-Koźlu.
Na razie też osoby zamieszkałe w tym budynku nie mogą w nim przebywać - do czasu przeprowadzenia ekspertyzy potwierdzającej bezpieczeństwo konstrukcji.
Obecnie sprawą zajmuje się policja, trwają czynności w miejscu zdarzenia.
godz.13.30
Jak powiedział nam rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Prudniku, czynności trwają, ale rodzinie mieszkającej na parterze budynku pozwolono już wejść do domu. Piętro, gdzie nastąpił wybuch, nie nadaje się aktualnie do zasiedlenia.
- Mieszkającym na parterze dwóm osobom nic się nie stało - mówi dyżurny stanowiska kierowania KW PSP w Opolu mł. asp. Elżbieta Zalewska.
- Doszło do wybuchu bojlera - takie nazewnictwo zostało przyjęte, z instalacji do "pędzenia bimbru", w budynku jednorodzinnym podzielonym na dwa mieszkania, przy czym lokatorom z dołu nic się nie stało. Na piętrze przebywało dwóch mężczyzn i zostali poparzeni. Pożar się nie rozwinął, ale trwa sprawdzanie stanu budynku pod kątem, czy nadal może być zamieszkiwany - mówi asp. Elżbieta Zalewska.
Do wybuchu doszło przed godziną 9.00. Trwają oględziny miejsca zdarzenia i sprawdzanie konstrukcji budynku. Na miejscu pracowały cztery zastępy straży pożarnej z Prudnika, Szonowa i Racławic Śląskich, a ich działania powoli dobiegają końca.
AKTUALIZACJA:
Jak powiedział nam mł. bryg. Piotr Sobek - oficer prasowy Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Prudniku, w wybuchu ucierpiało dwóch mężczyzn w wieku 30 i 60 lat. Prawdopodobnie doznali oparzeń II stopnia. Zadysponowano po nich helikopter ratunkowy, ale transport lotniczy wykluczyły trudne warunki atmosferyczne. Poszkodowanych przewieziono zatem karetkami do szpitala w Kędzierzynie-Koźlu.
Na razie też osoby zamieszkałe w tym budynku nie mogą w nim przebywać - do czasu przeprowadzenia ekspertyzy potwierdzającej bezpieczeństwo konstrukcji.
Obecnie sprawą zajmuje się policja, trwają czynności w miejscu zdarzenia.
godz.13.30
Jak powiedział nam rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Prudniku, czynności trwają, ale rodzinie mieszkającej na parterze budynku pozwolono już wejść do domu. Piętro, gdzie nastąpił wybuch, nie nadaje się aktualnie do zasiedlenia.