- Złożyliśmy takie pismo w lutym 2017 roku, dziś robimy to jeszcze raz, może teraz prezydent je przeczyta – mówi Anna Sułek, emerytka i działaczka Opolskiego Alarmu Smogowego.

- Można brać przykład z miasta Krakowa, gdzie krakowianie dostają w przychodniach maseczki antysmogowe, a dzielnica Praga w Warszawie rozdaje chusty antysmogowe. Liczymy, że prezydent spojrzy na to przychylnym okiem i może wyda trochę pieniędzy z budżetu na nasze maseczki - mówi Anna Sułek.

Jeden z działaczy OAS Janusz Piotrowski zwrócił także uwagę na to, że w Opolu nie ma stacji z automatycznym pomiarem pyłu zawieszonego PM 2,5.

- Miasta, które nie mają tego pomiaru i bazują na indeksie powietrza opartym tylko na PM 10, zawyżają i podają, że jakość powietrza jest o jeden próg lepsza niż w innych miastach w których pomiar pyłu PM 2,5 jest mierzony automatycznie. Ja bym powiedział, że to jest oszustwo - mówi Piotrowski.

- Problem jest wielowątkowy, nie mówimy o mieście punktowo, tylko o dużych zintegrowanych działaniach, np. milionach złotych na wymianę pieców - odpowiada ekologom Katarzyna Oborska – Marciniak, rzecznik prasowy opolskiego ratusza.

- Miasto zostało wyróżnione za walkę z niską emisją za autorski program "Czyste powietrze - oddech dla Opola". Na przestrzeni lat przeznaczymy kilkanaście milionów na wymianę pieców i to są inwestycje, na które kładziemy nacisk. Jeśli chodzi o maseczki, o których wspomina Alarm Smogowy, na tym etapie i w tej chwili nie mamy takich planów, dlatego że skupiamy się na realnym wpływie na jakość powietrza w Opolu.

Rzecznik prezydenta wskazuje także, że mieszkańcy mogą sprawdzać stan powietrza jak i prognozy za pomocą aplikacji, a walka z niską emisją jest skupiona na przekroczeniach pyłu PM 10. - Jeśli chodzi o pomiar pyłu PM 2,5 to takie pomiary prowadzi stacja WIOŚ – dodaje Oborska-Marciniak.

Dodajmy, że stacja prowadzi jednak pomiar manualny, co oznacza że czas oczekiwania na wyniki jest wydłużony. Automatyczny pomiar pozwala obserwować wyniki na bieżąco.