Samotni, bezdomni i potrzebujący spotkali się przy największym wigilijnym stole w regionie [ZDJĘCIA]
Około 1200 osób zasiadło przy wspólnym stole podczas Wigilii dla Samotnych, Bezdomnych i Potrzebujących w Opolu. Uroczysta kolacja, z której nikt nie wyszedł głodny, odbyła się już po raz 26. w stolicy regionu.
- Cieszymy się, że możemy tu być wszyscy razem i otworzyć dla siebie serca - mówi ks. Zygmunt Lubieniecki, współorganizator wigilii. - Dawniej wigilia była głównie dla osób samotnych i bezdomnych. Dziś jest dla tych, którzy chcą być po prostu razem. Gdy patrzę na te twarze radosne, szczęśliwe, to się bardzo cieszę.
- To jest elementem takiej edukacji, o tym miejscu dla można powiedzieć, że to podtrzymanie cywilizacji europejskiej, bo to w końcu jest Boże Narodzenie - dodaje Artur Ciechociński, prezes stowarzyszenia "Wigilia". - Przede wszystkim pokazujemy dzieciom, które tu przychodzą, jak to wszystko wygląda - dodaje.
Spotkanie rozpoczęło się od wigilijnej ewangelii i życzeń przy opłatku. Na stołach nie zabrakło tradycyjnych potraw, w tym zupy grzybowej, smażonej ryby czy makowca.
- Postanowiłam wziąć udział, ponieważ jestem samotna, jestem bardzo ciężko chora, mam raka. Przyszłam tutaj, żeby właśnie nie być sama, smutna. Skosztowałam sałatkę i śledzia i kompot wypiłam. Wszystko jest bardzo dobre - mówi pani Krystyna.
- Jestem tutaj piąty raz. To już taka mała tradycja. Jest miło, ciepło, przy tym stole wigilijnym może się spotkać - dodaje pan Jerzy.
- Człowiek nie jest sam, nie czuje się sam, stara się z tym opłatkiem podejść, podzielić się. Każdy się zmaga ze swoimi trudnościami, więc życzymy, żeby się to wszystko rozwiązywało, żeby Pan Bóg błogosławił - mówi pani Alicja.
Dla każdego z uczestników organizatorzy przygotowali dodatkowo paczki z prezentami i słodyczami.
- To jest elementem takiej edukacji, o tym miejscu dla można powiedzieć, że to podtrzymanie cywilizacji europejskiej, bo to w końcu jest Boże Narodzenie - dodaje Artur Ciechociński, prezes stowarzyszenia "Wigilia". - Przede wszystkim pokazujemy dzieciom, które tu przychodzą, jak to wszystko wygląda - dodaje.
Spotkanie rozpoczęło się od wigilijnej ewangelii i życzeń przy opłatku. Na stołach nie zabrakło tradycyjnych potraw, w tym zupy grzybowej, smażonej ryby czy makowca.
- Postanowiłam wziąć udział, ponieważ jestem samotna, jestem bardzo ciężko chora, mam raka. Przyszłam tutaj, żeby właśnie nie być sama, smutna. Skosztowałam sałatkę i śledzia i kompot wypiłam. Wszystko jest bardzo dobre - mówi pani Krystyna.
- Jestem tutaj piąty raz. To już taka mała tradycja. Jest miło, ciepło, przy tym stole wigilijnym może się spotkać - dodaje pan Jerzy.
- Człowiek nie jest sam, nie czuje się sam, stara się z tym opłatkiem podejść, podzielić się. Każdy się zmaga ze swoimi trudnościami, więc życzymy, żeby się to wszystko rozwiązywało, żeby Pan Bóg błogosławił - mówi pani Alicja.
Dla każdego z uczestników organizatorzy przygotowali dodatkowo paczki z prezentami i słodyczami.