Owczarek Dino wróci do właściciela? Prokuratura umorzyła śledztwo, opolski TOZ oburzony
Prokuratura umorzyła śledztwo ws. owczarka Dino. Przypomnijmy, w marcu wolontariusze opolskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami odebrali zwierzę z jednej z posesji we wsi Kały. Pies miał otwarte rany oczu i łap. Trafił do domu tymczasowego.
- Na podstawie zeznań świadków i opinii biegłego stwierdzono, że stan zdrowia psa wynikał z procesu chorobowego, a objawy nasiliły się niedługo przed interwencją - wyjaśnia Anita Dąbrowa-Derda z Prokuratury Rejonowej w Kluczborku. - Stwierdzono, że pies miał zapewnione właściwe warunki bytowe, że miał zapewnioną również opiekę weterynarza. Stwierdzono u psa niedoczynność tarczycy i alergie, które prowadziły do zewnętrznych ran wokół oczu i nosa. Rany te, jak stwierdził weterynarz mogły powstać od samoistnego pękania skóry, ale też od ocierania, czy drapania się psa. Tutaj nie stwierdzono, aby to właściciel w sposób nieprawidłowy, niewłaściwy opiekował się psem - dodaje.
Umorzenie śledztwa oznacza, że wolontariusze prawdopodobnie będą zmuszeni zwrócić psa właścicielowi. Opolski TOZ nie zgadza się z opinią prokuratora.
- Decyzja podważa sens pracy społeczników. Zgodnie z ustawą nieleczenie choroby u zwierzęcia jest pewnego rodzaju znęcaniem się - mówi jedna z wolontariuszek, która woli pozostać anonimowa. - Do dnia dzisiejszego nie ma ani jednego dokumentu stwierdzającego jakąkolwiek wizytę weterynaryjną, która by się odbyła, a jej celem byłoby zdiagnozowanie psa. Są jedynie zeznania świadków. My chcemy, żeby prawda obroniła sytuację Dino. Obraz tego, co tam zastaliśmy i co wszyscy widzieli, świadczy o tym, że nie można zaprzeczyć temu, że pies nie był leczony, albo leczony w sposób zupełnie niewłaściwy.
TOZ w Opolu złożył zażalenie na umorzenie dochodzenia i będzie się starał o dołączenie kolejnej opinii w tej sprawie. O dalszym losie Dino zdecyduje Sąd Rejonowy w Kluczborku.
Umorzenie śledztwa oznacza, że wolontariusze prawdopodobnie będą zmuszeni zwrócić psa właścicielowi. Opolski TOZ nie zgadza się z opinią prokuratora.
- Decyzja podważa sens pracy społeczników. Zgodnie z ustawą nieleczenie choroby u zwierzęcia jest pewnego rodzaju znęcaniem się - mówi jedna z wolontariuszek, która woli pozostać anonimowa. - Do dnia dzisiejszego nie ma ani jednego dokumentu stwierdzającego jakąkolwiek wizytę weterynaryjną, która by się odbyła, a jej celem byłoby zdiagnozowanie psa. Są jedynie zeznania świadków. My chcemy, żeby prawda obroniła sytuację Dino. Obraz tego, co tam zastaliśmy i co wszyscy widzieli, świadczy o tym, że nie można zaprzeczyć temu, że pies nie był leczony, albo leczony w sposób zupełnie niewłaściwy.
TOZ w Opolu złożył zażalenie na umorzenie dochodzenia i będzie się starał o dołączenie kolejnej opinii w tej sprawie. O dalszym losie Dino zdecyduje Sąd Rejonowy w Kluczborku.