Filmował tory i... trafił przed sąd
Kolej oskarża dziennikarza Andrzeja Wachowskiego o to, że filmował bez pozwolenia tory. W Sądzie Rejonowym w Opolu ruszył proces w którym PKP PLK zarzuca Wachowskiemu, że bez pozwolenia wszedł na teren kolei, na trasie Ozimek - Chrząstowice. Temat dotyczy odcinka na którym w ubiegłym roku doszło do zderzenia pociągu Pendolino z ciężarówką.
Oskarżony wyjaśniał, że celem jego pracy było pokazanie, że PKP źle wyprofilowała przejazd, dlatego ciężarówka utknęła na torach i doszło do nieszczęścia. - Wypadek i tak by się zdarzył. Gdyby kierowca poszedł do urzędu gminy otrzymałby zezwolenie na przejazd i skutki byłyby podobne - twierdzi oskarżony, który dodał, że na miejscu pojawił się dwa dni po wypadku, ponieważ otrzymał informacje do redakcji, że w przeszłości na tym przejeździe utknęła także limuzyna, autobus, czy karawan. - Pojechałem aby to sprawdzić - podkreśla.
Przedstawiciele kolei zarzucają natomiast Andrzejowi Wachowskiemu, że przekroczył oznaczony teren przez kolej, ponadto nie posiadał kamizelki, która wskazywałaby, że jest dziennikarzem. Natomiast oskarżony przed sądem podkreślał, że to nieprawda.
Na rozprawę wezwano także świadków. Zeznawał m.in. funkcjonariusz Straży Ochrony Kolei Bałżej K.
- Bezpośrednio na przejeździe, który został zabezpieczony, na którym miało miejsce zdarzenie, pod taśmami pan oskarżony przechodził. Tam robił sobie zdjęcia, bezpośrednio na torowisku. Robił zdjęcia miejsca wypadku.
Przedstawiciele kolei utrzymywali, że to była główna przyczyna zatrzymania także legitymacji dziennikarskiej oskarżonemu. Andrzej Wachowski ripostował, że jego osobą zainteresowała się Straż Ochrony Kolei, kiedy zaczął wymierzać kąt wzniesienia przejazdu po to, aby pokazać nieprawidłowości.
Przypomnijmy - w kwietniu ubiegłego roku 31-letni kierowca ciężarówki wjechał na drogę w Schodni koło Ozimka na której obowiązywał zakaz ruchu samochodów ciężarowych i utknął na torach. Później w samochód uderzył pociąg, 19 osób zostało rannych. Kierowcy postawiono zarzut sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym poprzez umyślne naruszenie przepisów ruchu drogowego.
Kolejny termin procesu sądowego między PKP PLK a dziennikarzem wyznaczono na sierpień.
Przedstawiciele kolei zarzucają natomiast Andrzejowi Wachowskiemu, że przekroczył oznaczony teren przez kolej, ponadto nie posiadał kamizelki, która wskazywałaby, że jest dziennikarzem. Natomiast oskarżony przed sądem podkreślał, że to nieprawda.
Na rozprawę wezwano także świadków. Zeznawał m.in. funkcjonariusz Straży Ochrony Kolei Bałżej K.
- Bezpośrednio na przejeździe, który został zabezpieczony, na którym miało miejsce zdarzenie, pod taśmami pan oskarżony przechodził. Tam robił sobie zdjęcia, bezpośrednio na torowisku. Robił zdjęcia miejsca wypadku.
Przedstawiciele kolei utrzymywali, że to była główna przyczyna zatrzymania także legitymacji dziennikarskiej oskarżonemu. Andrzej Wachowski ripostował, że jego osobą zainteresowała się Straż Ochrony Kolei, kiedy zaczął wymierzać kąt wzniesienia przejazdu po to, aby pokazać nieprawidłowości.
Przypomnijmy - w kwietniu ubiegłego roku 31-letni kierowca ciężarówki wjechał na drogę w Schodni koło Ozimka na której obowiązywał zakaz ruchu samochodów ciężarowych i utknął na torach. Później w samochód uderzył pociąg, 19 osób zostało rannych. Kierowcy postawiono zarzut sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym poprzez umyślne naruszenie przepisów ruchu drogowego.
Kolejny termin procesu sądowego między PKP PLK a dziennikarzem wyznaczono na sierpień.