Wstępnie straty wyceniono na milion złotych. Trwa sprzątanie kościoła w Hajdukach Nyskich, gdzie zawaliła się ściana
Od oceny stanu stropu bukowego zależą dalsze losy zabytkowego kościoła w Hajdukach Nyskich. Wczoraj (04.06) rano zawaliła się ściana od strony ołtarza głównego i prezbiterium, dodatkowo spadła część belek stropowych z remontowanego dachu. Nikt nie ucierpiał.
Prawdopodobną przyczyną katastrofy budowlanej jest niedzielna (03.06) ulewa, która przeszła przez Hajduki.
- W rozwiązaniu problemu ze stropem będzie też uczestniczyć Wojewódzki Konserwator Zabytków - mówi Marek Cygan, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Nysie. - Trudno dzisiaj powiedzieć, w jakim kierunku pójdziemy. Czy ten strop pozostanie i będzie uzupełniony? Rozbiórka pozostałości raczej nie wchodzi teraz w rachubę. Trudno przesądzać, bo na razie nie ma dojścia. Po dalszym zabezpieczeniu muszą wejść rzeczoznawcy, a później my wejdziemy, żeby odnieść się do oceny rzeczoznawców.
Ksiądz proboszcz Roman Dyjur mówi, że najcenniejsze w kościele datowanym na 1300 rok są freski sprzed pięciuset lat. - Freski są nowiutkie, bo niedawno odrestaurowane. Do tego dochodzą inne sprawy, między innymi odnowiony ołtarz boczny i drobniejsze rzeczy. Trudno wymienić wszystkie elementy wyposażenia mające kilkaset lat. Po prostu robi się szkoda, kiedy patrzy się na taką katastrofę, a zna się odrobinę wartości świątyni.
Przy zabezpieczaniu kościoła pracują między innymi mieszkańcy.
Jeden z członków rady parafialnej mówi o wyglądzie kościoła wewnątrz. - Wygląda tragicznie – cały szczyt osunął się na sklepienie nad nawą kościoła i to wszystko runęło na ławki oraz posadzkę. Szczęśliwie nie zostały uszkodzone freski, ale trochę ucierpiał ołtarz po prawej stronie.
- Tak bardzo cieszyliśmy się, że freski zostały odnowione i że będzie nowy dach. W tej chwili nie mamy nic – nie mamy wstępu do pana Boga, musimy modlić się gdzieś u boku - dodaje parafianka.
Ksiądz Dyjur wstępnie szacuje straty na ponad milion złotych.
- W rozwiązaniu problemu ze stropem będzie też uczestniczyć Wojewódzki Konserwator Zabytków - mówi Marek Cygan, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Nysie. - Trudno dzisiaj powiedzieć, w jakim kierunku pójdziemy. Czy ten strop pozostanie i będzie uzupełniony? Rozbiórka pozostałości raczej nie wchodzi teraz w rachubę. Trudno przesądzać, bo na razie nie ma dojścia. Po dalszym zabezpieczeniu muszą wejść rzeczoznawcy, a później my wejdziemy, żeby odnieść się do oceny rzeczoznawców.
Ksiądz proboszcz Roman Dyjur mówi, że najcenniejsze w kościele datowanym na 1300 rok są freski sprzed pięciuset lat. - Freski są nowiutkie, bo niedawno odrestaurowane. Do tego dochodzą inne sprawy, między innymi odnowiony ołtarz boczny i drobniejsze rzeczy. Trudno wymienić wszystkie elementy wyposażenia mające kilkaset lat. Po prostu robi się szkoda, kiedy patrzy się na taką katastrofę, a zna się odrobinę wartości świątyni.
Przy zabezpieczaniu kościoła pracują między innymi mieszkańcy.
Jeden z członków rady parafialnej mówi o wyglądzie kościoła wewnątrz. - Wygląda tragicznie – cały szczyt osunął się na sklepienie nad nawą kościoła i to wszystko runęło na ławki oraz posadzkę. Szczęśliwie nie zostały uszkodzone freski, ale trochę ucierpiał ołtarz po prawej stronie.
- Tak bardzo cieszyliśmy się, że freski zostały odnowione i że będzie nowy dach. W tej chwili nie mamy nic – nie mamy wstępu do pana Boga, musimy modlić się gdzieś u boku - dodaje parafianka.
Ksiądz Dyjur wstępnie szacuje straty na ponad milion złotych.