Stracili wszystko w pożarze, ale powoli wychodzą na prostą. Krapkowickie małżeństwo ciągle odbudowuje dom
Ogień strawił dobytek ich życia, ale od półtora roku krok po kroku starsze małżeństwo z Krapkowic odbudowuje dom. Pożar przy ulicy Kolejowej wybuchł pod koniec stycznia minionego roku, a w akcji gaśniczej, trwającej kilkanaście godzin, brało udział ponad 50 strażaków.
- Jesteśmy z żoną bardzo pozytywnie nastawieni - zapewnia Mieczysław Donhefner, właściciel domu. - Mężczyzna pomagający nam najbardziej przy budowie dachu ma tylko trochę doświadczenia, a resztę na wyczucie – wspólnymi siłami zrobiliśmy dach, komin i wstawiliśmy okna dachowe. Najważniejsze jest wykonane, skoro nam nie kapie na głowę. Mamy też łazienkę i kuchnię wyposażoną w meble, garnki i talerze przyniesione przez ludzi dobrego serca.
Donhefner bardzo docenia pomoc krapkowickich firm budowlanych i mieszkańców, ale prosi osoby chcące wesprzeć starsze małżeństwo o skonsultowanie, czego brakuje. - Gorzej, jeśli ktoś przywozi konkretne materiały lub przedmioty i później jest obrażony w myśl „Spalili się, nic nie mają, a nie chcą przyjąć”. Nie chcemy, bo po co brać jeszcze, skoro coś już mamy. Nie na tym polega pomoc – być może jest ktoś bardziej potrzebujący ode mnie i można by przekazać dane rzeczy.
Dodajmy, że krapkowickie małżeństwo wciąż potrzebuje materiałów budowlanych do domu z XIX wieku.