Czy ktoś dostał pracę po znajomości? Ciąg dalszy krapkowickich zarzutów
- To nie jest pomysł na kampanię wyborczą - Andrzej Małkiewicz, przewodniczący krapkowickiej rady miejskiej z ramienia KWW Macieja Sonika, odpowiedział na zarzut o zdobycie pracy dzięki koneksjom politycznym.
Marko Markowski, lider krapkowickich struktur Prawa i Sprawiedliwości, zasugerował, że starosta Sonik, miejscowy lider Platformy Obywatelskiej, użył wpływów do zatrudnienia Małkiewicza w Zarządzie Dróg Wojewódzkich. - Mam wieloletnie doświadczenie w pracy samorządowej i normalną pensję - podkreśla Małkiewicz.
Pyta przy tym, czy fakt, że partnerką Markowskiego jest córka Katarzyny Czochary, posłanki Prawa i Sprawiedliwości, nie miał wpływu na jego zatrudnienie. - Markowski pracuje w Krajowym Ośrodku Wsparcia Rolnictwa, a podczas formowania tej jednostki z dwóch innych agencji zwolniono wieloletnich pracowników - podkreśla. - Często były to kobiety na urlopach macierzyńskich lub wychowawczych i one nie otrzymały propozycji pracy w nowej strukturze, mimo wieloletniego doświadczenia. Znalazło się natomiast miejsce dla pana Markowskiego – ta sytuacja jest dla mnie co najmniej dziwna. Skoro takie słowa padają pod moim adresem akurat od pana Markowskiego, mówimy o obłudzie i wręcz bezczelności.
Marko Markowski przekonuje, że nie zna sprawy zwalnianych kobiet, a krapkowickie PiS skupia się na merytorycznej kampanii dla swojego powiatu. - Pragnę odnieść się do tego, że jako Prawo i Sprawiedliwość przez cały czas jesteśmy atakowani odnośnie list Misiewiczów lub w podobny sposób. Nie mamy zamiaru spokojnie tego słuchać - odnosimy się więc do faktów. Informacja o panu Małkiewiczu jest powszechna i każdy może ją odnaleźć na stronie internetowej Biuletynu Informacji Publicznej.
Pyta przy tym, czy fakt, że partnerką Markowskiego jest córka Katarzyny Czochary, posłanki Prawa i Sprawiedliwości, nie miał wpływu na jego zatrudnienie. - Markowski pracuje w Krajowym Ośrodku Wsparcia Rolnictwa, a podczas formowania tej jednostki z dwóch innych agencji zwolniono wieloletnich pracowników - podkreśla. - Często były to kobiety na urlopach macierzyńskich lub wychowawczych i one nie otrzymały propozycji pracy w nowej strukturze, mimo wieloletniego doświadczenia. Znalazło się natomiast miejsce dla pana Markowskiego – ta sytuacja jest dla mnie co najmniej dziwna. Skoro takie słowa padają pod moim adresem akurat od pana Markowskiego, mówimy o obłudzie i wręcz bezczelności.
Marko Markowski przekonuje, że nie zna sprawy zwalnianych kobiet, a krapkowickie PiS skupia się na merytorycznej kampanii dla swojego powiatu. - Pragnę odnieść się do tego, że jako Prawo i Sprawiedliwość przez cały czas jesteśmy atakowani odnośnie list Misiewiczów lub w podobny sposób. Nie mamy zamiaru spokojnie tego słuchać - odnosimy się więc do faktów. Informacja o panu Małkiewiczu jest powszechna i każdy może ją odnaleźć na stronie internetowej Biuletynu Informacji Publicznej.