Były marszałek Stanisław Jałowiecki dostał zadośćuczynienie za areszt w czasach PRL-u
80 tysięcy złotych zadośćuczynienia przyznał sąd Stanisławowi Jałowieckiemu za niesłuszny aresztu w latach 80. Były lider opolskiej "Solidarności" został aresztowany na blisko 8 miesięcy za działalność opozycyjną. Po wyjściu został zmuszony do opuszczenia kraju i zakończenia kariery naukowej. W 1993 roku został uniewinniony, dzięki czemu mógł się domagać zadośćuczynienia.
- Sąd w uzasadnieniu swojej decyzji zaznaczył, że nie sposób wycenić krzywd, jakich doznał były marszałek regionu - mówi prokurator Agnieszka Mulka-Sokołowska. - Sąd uznał, że nie ma żadnych dowodów na to, by wnioskodawca zajmował się działalnością sprzeczną z interesami państwa polskiego. Dlatego istniały wszelkie podstawy do przyznania zadośćuczynienia zgodnie z wnioskiem pełnomocnika. Uważamy, że ten wyrok jest słuszny - dodaje prokurator Mulka - Sokołowska.
- Jesteśmy zadowoleni z tego wyroku i uzasadnienia sądu - mówi adwokat Iwona Kornaś - Pierzak, pełnomocnik Stanisława Jałowieckiego. - Chciałam podkreślić, że Stanisław Jałowiecki złożył wniosek o zasądzenie stosownego odszkodowania, nie żądając żadnej konkretnej kwoty. Dzisiaj (07.09) sąd zasądził po 10 tys. zł. za każdy miesiąc pozbawienia wolności. Sędzia Robert Mietelski zaznaczył, że żadna kwota nie rekompensuje tego, co pan Jałowiecki przeżył. Dla Stanisława Jałowieckiego uzasadnienie wyroku jest w pełni satysfakcjonujące - dodaje mecenas Kornaś - Pierzak.
Strony nie zamierzają apelować.
- Jesteśmy zadowoleni z tego wyroku i uzasadnienia sądu - mówi adwokat Iwona Kornaś - Pierzak, pełnomocnik Stanisława Jałowieckiego. - Chciałam podkreślić, że Stanisław Jałowiecki złożył wniosek o zasądzenie stosownego odszkodowania, nie żądając żadnej konkretnej kwoty. Dzisiaj (07.09) sąd zasądził po 10 tys. zł. za każdy miesiąc pozbawienia wolności. Sędzia Robert Mietelski zaznaczył, że żadna kwota nie rekompensuje tego, co pan Jałowiecki przeżył. Dla Stanisława Jałowieckiego uzasadnienie wyroku jest w pełni satysfakcjonujące - dodaje mecenas Kornaś - Pierzak.
Strony nie zamierzają apelować.