Mimo absencji radni chcą otrzymywać część miesięcznej diety
Radni miejscy poświęcają swój prywatny i zawodowy czas, mają mieć za to finansową rekompensatę. Z takiego założenia wychodzą samorządowcy z Prudnika. Mają zmienić się zasady, na jakich tamtejszym rajcom wypłacane są diety. Sami zainteresowani zapewniają, że nie chodzi o podwyżki ich uposażeń.
- Chcemy poprawić dotychczasową uchwałę, która jest zawiła i budzi zastrzeżenia – wyjaśnia Zbigniew Kosiński, przewodniczący Rady Miejskiej w Prudniku.
– Gdy radny nie jest na komisjach, ani na sesji to jest często kwestia trzech dni i powoduje, że jest on całkowicie pozbawiony diety. Jesteśmy chyba jedyną gminą, gdzie jeszcze występują takie zasady. Prawdopodobnie spróbujemy zrobić w ten sposób, żeby przynajmniej część diety była wypłacana. Radnym nie jest się tylko przez trzy dni, kiedy się jest na sesji i komisji.
Radni ci twierdzą, iż zasady wypłacania im diet nie uwzględniają m.in. zwolnień lekarskich. Obecnie bazą naliczania diet prudnickich radnych jest najniższe wynagrodzenie z 2006 roku. Natomiast uchwała w tej sprawie podjęta została jeszcze w 2008 roku. Radnemu, który jest członkiem dwóch komisji przysługuje 900 złotych miesięcznie. Zmian uchwały głosowana ma być podczas listopadowej sesji.
– Gdy radny nie jest na komisjach, ani na sesji to jest często kwestia trzech dni i powoduje, że jest on całkowicie pozbawiony diety. Jesteśmy chyba jedyną gminą, gdzie jeszcze występują takie zasady. Prawdopodobnie spróbujemy zrobić w ten sposób, żeby przynajmniej część diety była wypłacana. Radnym nie jest się tylko przez trzy dni, kiedy się jest na sesji i komisji.
Radni ci twierdzą, iż zasady wypłacania im diet nie uwzględniają m.in. zwolnień lekarskich. Obecnie bazą naliczania diet prudnickich radnych jest najniższe wynagrodzenie z 2006 roku. Natomiast uchwała w tej sprawie podjęta została jeszcze w 2008 roku. Radnemu, który jest członkiem dwóch komisji przysługuje 900 złotych miesięcznie. Zmian uchwały głosowana ma być podczas listopadowej sesji.