Ocenił, że działania prezydenta Białorusi wynikają z tego, że chce podkreślić legitymację swojej władzy, po tym, jak świat nie uznał jego wyboru na prezydenta Białorusi. - Wszystkie jego działania należy postrzegać w tym kontekście. To dotyczy zarówno szantażu działaczy politycznych jaki i kryzysu z uchodźcami na granicy Litwy Łotwy i Polski, który on zorganizował. On rozumie, że jeśli druga strona będzie chciała kryzys rozwiązać, to będzie musiała usiąść z nim do rozmów, a to byłaby forma uznania go za prezydenta.
- Polska jest największym i najbardziej wpływowym krajem w UE, z którym sąsiaduje Białoruś, więc Łukaszence zależy, żeby wymusić, żeby władze Polski usiadły z nim do rozmów w sprawie kryzysu, który sam sprowokował.
W programie "Spięcie" Piotra Cywińskiego i Michała Rachonia gościł także Rafał Dzięciołowski prezes Fundacji Solidarności Międzynarodowej.
- Na wschód od Polski dzieje się to, o czym mówił Władymir Putin, na kiedy obejmował urząd prezydenta Rosji w 1999 roku, czyli Rosja po krótkim okresie demokracji i modernizacji kraju chce wrócić do swoich korzeni, mianowicie budowy imperium i zbierania tzw. ziem ruskich, przy czym, to co jest ziemią ruską oceniają sami - powiedział gość Radia Opole. - Białoruś jest podporządkowana Rosji, to niebezpieczna dla nas sytuacja, trwa testowanie sprawności i sposobu reagowania państw NATO. Widzą już słabości: niekonsekwencja w reakcji i głębokość podziału politycznego w Polsce. Widzą, że część klasy politycznej, organizacji pozarządowych, społeczeństwa jest w stanie ignorować zagadnienie bezpieczeństwa państwa tylko po to, by próbować kompromitować rząd i delegitymizować podejmowane przez rząd działania - podkreślał gość magazynu międzynarodowego. - Poza tym dyktator nie staje pod pręgierzem opinii publicznej, tylko polski rząd, który próbuje opanować sytuację i zapewnić szczelność granic.
Rafał Dzięciołowski zwrócił uwagę także na sytuację Ukrainy, która jest sparaliżowana działaniami rosyjskimi przez konflikt zbrojny i aneksję Krymu. - To nic nowego, bo podobna sytuacja była w Gruzji, której ambicje i aspiracje prozachodnie zostały zatrzymane poprzez rozczłonkowanie terytorium i uwikłanie w spór z pseudorepublikami, które są już de facto częścią Rosji. Dla mnie jest szokujące, że część środowisk politycznych w Polsce abstrahuje, że sytuacja w Usnarzu to element gry geopolitycznej, w której Rosja jako agresor testuje zachowanie krajów NATO i destabilizuje sytuację wewnątrz Polski.
Rafał Dzięciołowski podkreślił, że w Polsce gwałtownie narasta konflikt, na Litwie w kontekście uchodźców o mało nie doszło do rozpadu koalicji, na Łotwie komendant straży granicznej musiał podać się do dymisji.
Tomasz Wróblewski Prezes Warsaw Enterprise Institut komentował w Radiu Opole styl wycofywania się Amerykanów z Afganistanu.
- To spektakularne i szokujące i nie tego byśmy się spodziewali po amerykańskiej administracji - uważa dziennikarz - Faktycznie Donald Trump już wcześniej porozumiał się z talibami, ustalił datę wyprowadzenia wojsk amerykańskich, ale prezydent Biden nie musiał trzymać się tych ustaleń, bo umowa złamana dwukrotnie obowiązywała od końca maja. Deklaracja, że całkowicie wojska amerykańskie się wycofają dodatkowo zmobilizowała talibów. Początkowo była mowa o wsparciu, także lotniczym dla sił afgańskich i wszystko to zostało wycofane.
- Dowództwo talibów zaproponowało miesiąc temu Stanom Zjednoczonym, że mogą dłużej pozostać w stolicy i kontrolować Kabul dopóki nie zakończą operacji i nie wyprowadzą wojsk. Biden miał powiedzieć, że ustalona data, 31 sierpnia pozostaje bez zmian. To pokazuje, brak zrozumienia sytuacji, niewykorzystanie informacji wywiadu więc większość odpowiedzialności spada na prezydenta Joe Bidena.
Tomasz Wróblewski uważa, że USA przechodzą teraz czas, w którym zamykają się w sobie mając potrzebę uporządkowania sytuacji wewnętrznej. Stany Zjednoczone miały już takie okresy, kiedy wycofywali się z polityki między narodowej i mogą sobie na to pozwolić, ze względu na ich bezpieczne położenie.
Gościem programu był także gen. Roman Polko, były dowódca GROM, uczestnik misji wojskowych na Bałkanach i w Zatoce Perskiej. Komentował sytuację na granicy z Białorusią.
- Nie możemy dać się podpuszczać dezinformacjom czy prowokacjom, musimy chronić nasze granice, tak jak jest to obecnie robione. Niedobrze, że różne środowiska chcą na tym kryzysie upiec własną pieczeń i grają na szachownicy, którą układa Łukaszenka. Jakoś sobie z tym radzimy, mam nadzieję, że nie dopuścimy do otwarcia kolejnego szlaku przemytu ludzi i Łukaszenka będzie jeszcze z tego czerpał zyski.
Od 10 do 16 września odbędą się manewry strategiczne rosyjsko-białoruskie "Zachód 2021". Ma być sprawdzona gotowość bojowa większej liczby żołnierzy i sprzętu, niż oficjalnie zapowiedziano.
- To coroczne ćwiczenia, które kończą się uderzeniem jądrowym na Warszawę. Trudno je lekceważyć, już tak na prawdę się rozpoczęły, bo propaganda i kampania dezinformacyjna już mają miejsce. Nasza armia jest w stanie zaglądać za wschodnią granicę i mamy już informację, do jakich chwytów Łukaszenka, czy Putin tak na prawdę jest w stanie się posunąć - powiedział gen. Roman Polko. Liczymy się z incydentami, które mogą mieć miejsce, nawet takie, że ktoś przekroczy naszą granice, bo zawsze w takich ćwiczeniach testowane są nasze systemy, jak do tej pory niezawodne.
Gen. Polko mówił także o wycofaniu wojsk z Afganistanu i sprzęcie zostawionym przez Amerykanów.
- Jest porażające w jak złym stylu wycofanie zostało zrealizowane. Najpierw ewakuuje się ludzi, którzy współpracowali, bo jeśli tego się nie zrobi, to skazuje się ich na śmierć. A o pomstę do nieba woła przekazanie ich danych biometrycznych talibom, bo to wydanie na nich i ich rodziny wyroków. Poza tym niszczy się wszystko, co może wpaść w ręce wroga, a tutaj nowoczesny sprzęt trafia w ręce talibów.
- To co się teraz dzieje w Afganistanie, to piekło dla kobiet, będą całkowicie pozbawione praw i traktowane jak podludzie. Talibowie akceptują organizacje terrorystyczne, które będą miały gdzie osiąść i planować kolejne zamachy na światową skalę. To problem dla USA, Europy i Rosji, bo obecna fala uchodźców, to niewielki problem w porównaniu z tym, co nas może spotkać.