Jaki punkt widzenia mają na to właściciele niepublicznych żłobków, opowiedział nam Grzegorz Markowiak, współwłaściciel jednej z takich placówek. Grzegorz Markowiak zaznacza, że to będzie rodzić dysproporcje w opłatach za żłobki, a różnica będzie wynosić około 700 złotych.
- Jest to jawna niesprawiedliwość, wydaje mi się, że nasi słuchacze powinni wiedzieć, iż powstała obecnie duża dysproporcja między rodzicami, którzy mieli możliwość umieszczenia swoich dzieci w żłobkach publicznych oraz ludźmi, tak samo podatnikami, którzy dzieci posyłają do żłobków niepublicznych - zauważa Grzegorz Markowiak, właściciel prywatnego żłobka.
- Powstaje dysproporcja w opłatach za żłobek, tak, że rodzice, którzy mają dzieci w żłobkach publicznych, prawdopodobnie nie zapłacą nic bądź zapłacą kwotę symboliczną, na pozostałą część kwoty, która potrzebna jest do tego, by dziecko w żłobku publicznym umieścić, dorzucają się też ci, którzy mają dzieci w żłobkach niepublicznych - zauważa nasz gość.
- Każdy słuchacz powinien zrozumieć, że dopłaca do każdego dziecka w żłobku prowadzonym przez prezydenta, przez miasto 2600 zł to bez kosztów remontu, jeżeli od tej kwoty odejmiemy nawet kwotę babciowego, zostaje nam 1100 zł, do którego dorzuca się każdy podatnik, łącznie z tymi podatnikami, którzy posyłają dzieci do żłobków niepublicznych i rada miasta odebrała im na ten cel jeszcze 650 zł - mówi Markowiak.
- Rozwiązanie radnych uderzy najbardziej w rodziców, którym obiecaliśmy jako placówka, że będą płacić od października 29 zł, ze smutkiem w styczniu będziemy im zmuszeni przekazać kwotę w wysokości 680 - zauważa Markowiak.