Sytuację zrelacjonowała nam asp. Agnieszka Nierychła z Komendy Miejskiej Policji w Opolu.

- W późnych godzinach wieczornych zadzwoniła do nas 30-letnia mieszkanka Opola i poinformowała nas, że potrzebuje pomocy, bo jest ofiarą przemocy domowej. To była, krótka informacja, krótki sygnał ze wskazaniem adresu, gdzie mają udać się policjanci.

- To są takie interwencje, takie chwile kiedy nie trzeba słów, żeby rzeczywiście realnie ocenić, że tej rodzinie dzieje się krzywda.

- To był mężczyzna, który według tej kobiety uzależniony był od hazardu, miał potężne długi i za każdym razem, kiedy brakowało mu pieniędzy, aby się odegrać albo spłacić te zadłużenia próbował wyciągnąć pieniądze od kobiety, kiedy ta oponowała straszył ją, groził jej, że popełni samobójstwo, a ją wyrzuci z balkonu, a na to wszystko będzie patrzył jej 3-letni syn.

Scenariusz horroru, który w tej rodzinie młodych ludzi i małego dziecka rozgrywał się przez dłuższy czas. To był pierwszy raz w tym miejscu, natomiast nie to w tej sytuacji jest najbardziej bulwersujące.

- Tam nie tylko dochodziło do przemocy psychicznej, do wyzwisk, do poniżania, do nieludzkiego wręcz traktowania, ale również do przemocy fizycznej, do podduszania, do kopania, do sytuacji, które rzeczywiście mogły wzbudzać niepokój.

- No nie ma możliwości, aby to środowisko nie słyszało. Pytanie - dlaczego nie reagowało? Dlaczego żyjemy jeszcze w myśl tych mitów - nie mów nikomu co dzieje się w domu?

- Powinniśmy reagować na takie sytuacje, nie musimy przedstawiać się dzwoniąc na numer alarmowy. My możemy być w pełni anonimowi i mamy do tego prawo. Natomiast każdy sygnał służby ratunkowe mają obowiązek sprawdzić.

Ona pisała SMSy do swojej rodziny, że się boi o swoje życie i zdrowie, że się boi o życie i zdrowie swojego dziecka. Kobieta mówiła do rodziny, a rodzina pozostała głucha na jej apele, dlatego zdecydowała się interwencję policji.

Ten mężczyzna został aresztowany, czeka na sprawę w sądzie.

- Następnego dnia pracowaliśmy nad tym, aby ta kobieta nie wycofała tych zeznań, aby w tym ferworze strachu, jakby godzenia się z tym jej losem nie wycofała zawiadomienia, które złożyła.

- Często się tak właśnie dzieje, że te osoby przez te kilka dni te przemyślenia zupełnie zmieniają. Jeśli ona już przyszła to należy z nią tak pracować, tak rozmawiać, aby zbudować to poczucie zaufania, takiego myślenia, że jesteśmy po to aby jej pomóc.

Dyrektorka Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Opolu - Tamara Tymowicz, odpowiadając na interwencję Radia Opole nakreśla, że przemoc domowa dla niektórych środowisk to nadal temat tabu.

- W XXI wieku tak naprawdę nic się nie zmieniło w naszej świadomości, jeśli chodzi o przemoc domową. Bardzo często jest to temat tabu. Zwykle jest tak, że wszystko to co się dzieje w domu, w naszym przekonaniu powinno zostać w domu.

Tamara Tymowicz przypomina, że brak reakcji na jakiekolwiek złe zachowania to przestępstwo.

- W świetle nowej ustawy o przeciwdziałaniu przemocy domowej, jeżeli wiemy, że dochodzi do takich aktów przemocy to my powinniśmy zgłosić to, a jeżeli tego nie robimy to po prostu popełniamy przestępstwo.

Zapytaliśmy opolan jak zareagowaliby na taką sytuację i gdzie udaliby się w pierwszej kolejności po pomoc.

- Zadzwoniłabym pewnie na 112, bo to byłby taki pierwszy numer alarmowy, który przyszedłby mi do głowy.

- Najszybciej na policję, oni już robią porządek odpowiedni z tymi ludźmi. Najlepiej zgłosić, nic nie mówić, bo jak się weźmie udział to czasami jest tak, że samemu można oberwać.