- Może by straż miejska się zainteresowała, albo policja. Bo przecież to jest niemożliwe z jaką prędkością oni tam jeżdżą. Mało tego, mają niezabezpieczone naczepy i to się tak wszystko trzęsie w mieszkaniach - mówi nam słuchaczka mieszkająca na al. Przyjaźni.

Nasza reporterka Agnieszka Stefaniak pojawiła się o świcie w bazie Remondisu i spotkała się tam z kierowcami.

- Przychodzimy do pracy zarabiać pieniążki. Ktoś musiałby być strasznie nierozsądny, by łamać przepisy. My tu jesteśmy pilnowani, sprawdzani z każdej strony, zapisywany jest każdy nasz ruch: tachograf, gps i z każdej strony są kamery. Wyciągane są konsekwencje jeśli przekraczamy prędkość i to się odbija na naszej premii. Premii nikt tracić nie chce - powiedział kierowca Marian Melski.

- To by było bezsensu, gdybyśmy świadomie łamali przepisy - zauważa kierowca.

Jak to wygląda od strony szefostwa Remondisu? Zapytaliśmy Krzysztofa Kochalskiego, prezesa zarządu w Remondis Opole.

Zapytaliśmy także prezesa opolskiego Remondisu o głośny, także na naszej antenie (zobacz debatę) temat spalarni.

Kierowcę Remondisu zapytaliśmy też, co ich jako prowadzących ciężarówki, denerwuje.