Przez cztery dni dwa pułki polskiej piechoty i batalion polskich lekkich czołgów 7TP powstrzymywały cztery niemieckie dywizje w tym dwie pancerne. Przez lata komunistycznej propagandy wmawiano nam, że we wrześniu 1939 roku polska armia nie miała czołgów.
Owszem miała, tylko mało. 2 batalion czołgów lekkich liczył w chwili wymarszu na front 49 polskich lekkich czołgów 7 TP, a pod Borową Górą przyszło mu walczyć z dwoma dywizjami pancernymi po 150 czołgów każda i z co najmniej taką samą liczbą samochodów pancernych.
Paradoksalnie największym zagrożeniem dla polskich czołgów było niemieckie lotnictwo, które atakowało polskie oddziały stosunkowo bezkarnie. Obrona przeciwlotnicza we wszystkich jednostkach polskiej armii była bardzo niedoinwestowana Natomiast wobec ówczesnych niemieckich czołgów polskie 7 TP nawiązywały równorzędną walkę i podczas wspomnianej bitwy sporo ich zniszczyły.
Po czterodniowej walce niemieckie czołgi wdarły się w końcu w polskie pozycje i trzeba było okopy pod Borową Górą opuścić. Polskie czołgi pojechały więc do Warszawy a stamtąd do Brześcia. Po wyczerpaniu amunicji ostatnie polskie czołgi spalone zostały załogi w pobliżu węgierskiej granicy.
Jednak to nie załogi polskich siódemek dokonały najbardziej bohaterskich czynów w wojnie obronnej 39 roku a skromny student politechniki warszawskiej Edmund Roman Orlik z Rogoźna.
Dwa lata przed wojną przed rozpoczęciem studiów przeszedł on przeszkolenie w Centrum Wyszkolenia Wojsk Pancernych w Modlinie więc w sierpniu 1939 r. zmobilizowano go i mianowano dowódcą lekkiej tankietki rozpoznawczej TKS uzbrojonej w działko kaliber 20 milimetrów. Do osłony przydano mu dwie tankietki uzbrojone w karabiny maszynowe i przydzielono do 71 dywizjon pancernego działającego w ramach Wielkopolskiej Brygady Kawalerii.
W toku wojny obronnej 1939 roku Edmund Roman Orlik zniszczył 13 niemieckich czołgów, z których wszystkie o dwie klasy przewyższały jego tankietkę. Po bitwie pod Sierakowem doprowadził swój mały czołg do Warszawy i walczył w jej obronie.
Po kapitulacji udało mu się uniknąć niewoli i już wkrótce został żołnierzem polskiego państwa podziemnego. Po wojnie skończył architekturę i pracował jako projektant. Ostatnie kilkanaście lat życia Edmund Roman Orlik spędził w Opolu, gdzie zmarł w roku 1982.