3-4 tygodnie – tyle czasu zajmie przywrócenie funkcjonowania nyskiego szpitala powiatowego. Obecnie doraźną pomoc można otrzymać w szpitalu polowym zlokalizowanym obok Hali Nysa. Z tej formy pomocy codziennie korzysta nawet ponad setka osób.
- Szpital na razie funkcjonuje jako szpital polowy, który nam naprawdę bardzo mocno pomaga, bo to 150 osób średnio dziennie zaoptowanych pokazuje skalę potrzeb. Natomiast kiedy uruchomimy szpital nasz? Myślę, że w przeciągu 3-4 tygodni maksymalnie tutaj wspólnie pracujemy nad tym, żeby nie popełniać po raz kolejny błędów umiejscawiania w przyziemiu tych najdroższych sprzętów. - mówił Daniel Palimąka, starosta nyski.
- Sytuacja jest oczywiście wyjątkowa, ale jesteśmy po to, żeby mieszkańcy mogli czuć się bezpiecznie - mówi mjr Magdalena Kołodziejczak, lekarz w szpitalu polowym w Nysie.
- Pracujemy w trybie ciągłym, przyjmujemy pacjentów 24 godziny na dobę. Już ta liczba oscyluje wokół kilkuset pacjentów. Natomiast jeśli chodzi o profil pacjentów, którzy tutaj do nas trafiają, to są pacjenci szczególnie z problemami żołądkowo-jelitowymi, ale też dużo świadczeń udzielamy związanych ze zranieniami, których doznają podczas prac porządkowych związanych z likwidacją tych skutków powodzi.
Lekarze ze szpitala wojskowego apelują równocześnie, aby w przypadkach, gdy potrzebne jest skorzystanie z profesjonalnej aparatury, pacjenci kierowali się bezpośrednio do przychodni.