Z opublikowanego kilka dni temu raportu aktywności europosłów wynika, że jest drugą najbardziej aktywną reprezentantką Polski w PE a w gronie 705 deputowanych ze wszystkich państw, znalazła się na 38. miejscu.
W Otwartym Mikrofonie pytana o debatę o katastrofie ekologicznej na Odrze, która ma odbyć się w czwartek na forum PE powiedziała, że trochę się martwi.
- Z jednej strony dbamy o środowisko i nikt nie ukrywa, że to było ogromne nieszczęście, które trzeba wyjaśnić. Do 30 września umówili się Polacy i Niemcy, że czekają na badania, żeby precyzyjnie dodać przyczynę tej katastrofy - powiedziała.
Sesja parlamentu w Strasburgu będzie skupiała się na wysokich cenach energii,
- Unia Europejska próbuje szukać rozwiązań, ale trochę przechodzi na ręczne sterowanie, co jest niezgodne z traktatami, ale mamy wyższą konieczność - powiedziała eurodeputowana Zalewska.
Są 4 propozycje: nadmiarowe zyski firm energetycznych przenieść na innych producentów energii, zatrzymanie na poziomie 30-32 euro podatku od emisji CO2, zamrożenie cen gazu, oszczędzanie energii.
Anna Zalewska pytana o “Fit for 55”, czyli pakiet unijnych aktów prawnych, które mają na celu zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych powiedziała, że nadal jest on wdrażany.
- Prace przy poszczególnych dokumentach nie widzą ani wojny, ani pandemii, ani kryzysu energetycznego. Na każdym spotkaniu podnoszę, że to jest nie do zrealizowania - podkreśliła.
Pytana o to, w którą stronę zmierza UE jeśli chodzi o politykę ekologiczną i energetyczną powiedziała:
- Unia Europejska nie wie dokąd idzie. Wojna i pandemia spowodowała taki wstrząs w UE, zawalenia się doktryn, wartości, świata, że oni do dzisiaj nie potrafią powiedzieć popełniliśmy błąd, musimy to na nowo policzyć. Brną, bo cały system UE jest oparty o politykę klimatyczną a ta o ETS. Mamy do czynienia z kanibalizmem energetycznym, tzn. wszystko co konwencjonalne płaci na to, co się nie opłaca, czyli na energię odnawialną - powiedziała.