- Oznacza to tyle, że proces dyskryminujący mniejszość niemiecką postępuje i otrzymuje akty prawe - skomentował Rafał Bartek, lider Mniejszości Niemieckiej, rozporządzenie ministra edukacji i nauki, które zmniejsza wartość wagi przedmiotu. - To rozporządzenie stworzone "tylko dla Niemców". Oznacza one, że nauka j. niemieckiego waży mniej, jest mniej znaczące także w sensie finansowym niż nauczanie języka białoruskiego, litewskiego czy kaszubskiego - dodał. Gość Radia Opole powiedział także, że to otwiera dyskusję, na ile małe szkoły wiejskie będą w stanie przetrwać w związku z niższą subwencją na ten cel. - To mocny cios w budżety gmin, więc będą zmuszone podejmować decyzję odnośnie egzystencji szkół, albo ciąć inne wydatki - stwierdził.
Odniósł się także do argumentu o przywracaniu symetrii w tej materii między Polską a Niemcami.
- W traktatach polsko-niemieckich o dobrym sąsiedztwie nie nic o symetrii. Wprowadzanie zasady symetrii do polityki oznacza też tyle, że jeżeli polscy działacze na Białorusi są w więzieniach to należało by w Polsce zamykać Białorusinów - uważa gość Radia Opole.
Powiedział także, że dziękuje za postawę eurodeputowanej Anny Zalewskiej, która na antenie Rada Opole sprawę nauczania j. niemieckiego nazwała nieporozumieniem i zapowiedziała, że spotka się z przedstawicielami MN.
- Dziękujemy za ten głos rozsądku ze strony reprezentantów PiS i byłą panią minister edukacji. Już się z Panią europoseł umówiliśmy na spotkanie w najbliższych dniach - zapowiedział Rafał Bartek.