- Pisałem go w 1976 roku po serii buntów robotniczych w Radomiu i Ursusie, a mój kabaret zamknięto, bo władza ludowa mściła się na ludziach, którzy wspierali robotników strajkujących. Utwór był napisany w stanie goryczy. Wspominam w nim, odnoszę się do przeszłości Polski, natomiast co do przyszłości miałem duże wątpliwości jak nam to pójdzie. Historia sprawiła, że utwór stał się w 1980 roku hymnem Solidarności i zabrzmiał bardziej optymistycznie w młodych wykonaniach, bardziej energicznych i nastrój przyszłości narzucił odbiór pieśni - powiadał Jan Pietrzak.
W programie Spięcie powiedział także, że wciąż mamy wrogów, okupantów, pilnujących, żeby w Warszawie nie powstał żaden pomnik zwycięstwa. Jest mnóstwo ale martyrologii.
- W ostatnich tygodniach kilkadziesiąt pomników zwycięskiej Armii Czerwonej jest obalanych, pod wpływem walk Ukraińców z Rosją. Wcześniej władze samorządowe, ludzie nie zdobyli się na to - mówił artysta.