- To nie pierwsza sytuacja, kiedy okazuje się, że konserwatywni publicyści mają kłopoty w wyniku tego, co Rafał bardzo ładnie określił mówiąc: "padłem ofiarą naprawdę potężnego hejtu na Polskę ze strony samych Polaków, którzy jeżdżą po całym świecie i wykorzystują swoje osobiste kontakty. Wiem, że robią tak profesorowie i funkcjonariusze lewicowo-liberalnych mediów, którzy publikują w języku angielskim i w innych językach artykuły o Polsce, wypisując niestworzone bzdury między innymi na mój temat".
Mówiliśmy także o rezolucji Parlamentu Europejskiego w sprawie sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. - PE powinien na ten temat debatować, szkoda, że dopiero teraz i powinien bardzo jasno i ostro wypowiedzieć się na temat tego, że mamy do czynienia z agresją na Polskę. Ale wiemy, jak będzie w parlamencie. Będzie kilka takich głosów, jak powiedziałem, a reszta to będzie jakieś bicie piany na temat tego, że zły polski rząd nie wpuszcza tam dziennikarzy, że politycy opozycji czują się nieszczęśliwi, bo muszą się dowiadywać o tym, co się dzieje w sejmie z ust ministra spraw wewnętrznych.
Komentując sprawę zerwanych rozmów w sprawie kopalni Turów.
- Bardzo chciałbym, żeby sytuacja się zmieniła, ale to nie jest tak, że mamy tylko czeskich polityków i polskich polityków. Jak wiemy Komisja Europejska używa tego sporu jako pałki na Polskę, po drugie bardo aktywnie po stronie czeskiej działają radykalne organizacje eko, międzynarodowe, które mają duże wpływy. Poza tym premier Czech ma kłopoty, i może mieć potrzebę krótkiej zwycięskiej wojenki, co może wróżyć negocjacjom.