- Cofnijmy się trochę w czasie. Dawno temu była reforma 6 latków, potem do szkoły weszła „testomania”, tworzyły się korposzkoły, potem rugowano przedmiot historii i bardzo często zdarzało się, że uczniowie bezradnie rozkładali ręce, bo nie mają bladego pojęcia o starożytności albo mają śladowe informacje o historii II Wojny Światowej - mówiła redaktor Magdalena Ogórek.
– Później zaczęto szukać klucza do rozwiązywania testów po to, by część szkół stała się w końcu wylęgarnią nerwic u dzieci. I to dziedziczy w 2015 roku rząd PiS. Część rzeczy udało się odrobić i pytam o ocenę tego, ale też powstaje pytanie o to, co pozostaje do zrobienia? – mówiła Ogórek.
- Ja przed chwilą skończyłem spotkanie ze studentami NZS-u i oni mówili to co Pani. Spośród wielu problemów wskazują na dwa najważniejsze. To pomoc psychologiczna, która jest bardziej potrzebna niż kiedyś i ona wynika z pewnego systemu edukacji, który był serwowany im jako dzieciom i uczniom w poprzednich latach. To też braki w wiedzy, choćby tej historycznej. Oni zwracali uwagę bardziej na historię XX wieku, bo starożytność i średniowiecze to są okresy historyczne, które są przerabiane w szkołach na początku, ale kuleje wiedza co do XX wieku, zwłaszcza lat powojennych – mówił minister Czarnek.
- Część rzeczy już zrobiono i ja to zdanie buduję na podstawie opinii ekspertów, którzy mówią, że wielkim błędem było wprowadzenie gimnazjów i tego podziału w szkole 6+3+3. To wygenerowało masę problemów, łącznie z poziomem edukacji. To wszystko skończyło się kluczami na maturze i problemami, które dzisiaj poruszają akademicy, mówiąc o tym, że dzisiejsza młodzież, która jest przecież fantastyczna, jest gorzej przygotowana do studiów. A to nie ich wina – mówił prof. Czarnek.