Departament Stanu USA: deklaracja Ogólnoserbskiego Zgromadzenia próbą destabilizacji Bałkanów
"Wzywamy przywódców politycznych regionu, aby lepiej wykorzystywali swoje spotkania w celu promowania stabilności i pojednania w regionie" - oświadczono w opublikowanym w piątek komunikacie Waszyngtonu. W ostatnią sobotę w Belgradzie zorganizowano pierwsze Ogólnoserbskie Zgromadzenie - forum skupiające polityków z Serbii oraz Republiki Serbskiej, większościowo serbskiej części autonomicznej w Bośni i Hercegowinie. W trakcie Zgromadzenia przyjęto "Deklarację o ochronie interesów narodowych, politycznych praw i wspólnej przyszłości narodu serbskiego". Dokument podpisali prezydent Serbii Aleksandar Vuczić, prezydent RS Milorad Dodik oraz inni najważniejsi politycy dwóch podmiotów.
Deklaracja składa się z 49 punktów, w których stwierdza się m.in., że naród serbski stanowi "nierozłączną całość", odrzuca się wszelkie przymiotniki dodawane do jego nazwy (jak np. "bośniaccy" - PAP) czy potwierdza przynależność Kosowa do Serbii, oskarżając przy tym "tymczasowe władze w Prisztinie" o prowadzenie prześladowań zamieszkujących kraj Serbów.
Departament Stanu USA powtórzył, że "Stany Zjednoczone uznają Kosowo za suwerenne, niepodległe państwo, tak jak czynią to od 2008 roku". Serbia utraciła kontrolę nad Kosowem po kampanii zbrojnej NATO w 1999 roku i odmawia uznania ogłoszonej w 2008 roku niepodległości swojej byłej prowincji. Kosowo nadal zamieszkuje mniejszość serbska, z której część skupiona jest na terenach północnych, przy granicy z Serbią.
Wcześniej ambasada USA w Sarajewie uznała punkty deklaracji za "błędne i mające korzenie w dezinformacji prawnej". Odpowiadając na zarzuty Waszyngtonu prezydent Vuczić oskarżył amerykańską dyplomację o "udział w wywołaniu kryzysu w Bośni i Hercegowinie".
Z Belgradu Jakub Bawołek (PAP)
jbw/