Płock/ Kandydat Konfederacji: idziemy do Brukseli, aby powstrzymać szaleństwo ekoklimatystów
„My idziemy do Brukseli po to, aby powstrzymać szaleństwo ekoklimatystów, eurokratów, idziemy po to, aby Europa wróciła na ścieżkę rozwoju, bo chcemy żyć normalnie. Po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy” - oświadczył szef Ruchu narodowego w Płocku Marek Tucholski podczas czwartkowej konferencji prasowej. Przyznał, że Konfederacja liczy, że wprowadzi do Parlamentu Europejskiego 10 deputowanych.
Tucholski podkreślił, że startuje z drugiego miejsca listy Konfederacji w okręgu nr 5 Mazowszu. Ocenił, że inne ugrupowania, które w eurowyborach nie wystawiły swego kandydata z Płocka, albo wystawiły na dalszych miejscach swych list, zlekceważyły to miasto. Konfederacja - jak zapewnił - traktuje Płock poważnie i chce mieć swego europosła, który reprezentował będzie w Parlamencie Europejskim miasto, według niego strategiczne dla Polski, m.in. ze względu na obecność zakładu produkcyjnego Orlenu.
„Płock ma tak duży potencjał, jest na tyle licznym miastem - blisko 90 tys. osób uprawnionych do głosowania - że może wpłynąć na te wybory europarlamentarne na Mazowszu i sprawić, że w końcu będzie miał swojego przedstawiciela w Brukseli, który będzie zabiegał o interesy płocczan, Mazowsza i Polaków” - mówił Tucholski.
Zadeklarował, że priorytetową sprawą, jaką chciałby się zająć w Parlamencie Europejskim, będzie lobbowanie na rzecz Płocka oraz przeciwdziałanie niekorzystnym aspektom unijnej polityki klimatycznej, która w perspektywie najbliższych dekad może sprawić, że tamtejsza rafineria Orlenu przestałaby przerabiać ropę, „a to byłoby dla miasta dość kłopotliwe”.
Nawiązując do unijnej polityki klimatycznej i Zielonego Ładu, Tucholski ocenił, że „Unia Europejska będzie ingerować w każdy aspekt naszego życia i ważne jest, abyśmy próbowali przynajmniej powstrzymywać te niekorzystne rozwiązania”. W tym kontekście wspomniał też o dekarbonizacji gospodarki oraz o - jak to ujął - „przenoszeniu przemysłu do Azji czy Afryki”. Według niego, Unia Europejska powinna wyglądać tak, jak mniej więcej trzy dekady temu, powinna być przede wszystkim wspólnotą gospodarczą, umożliwiającą swobodny przepływ ludzi i kapitału.
Jak ocenił Tucholski, dobiegająca końca kampania przed wyborami do Parlamentu Europejskiego była „jałowa, mało ciekawa i mało merytoryczna” z punktu widzenia spraw, o których decyduje się w Brukseli, a które wpływają też na życie mieszkańców Płocka. Podkreślił, że w ramach swej kampanijnej aktywności objechał cały okręg wyborczy, odbywając wiele spotkań z wyborcami w różnych miejscowościach, także na wsi. Ostatni dni kampanii zamierza wykorzystać na jej prowadzenie w mediach społecznościowych.
Tucholski jest politologiem, szefem Ruchu Narodowego w Płocku i zarazem rzecznikiem tamtejszej Konfederacji. W ostatnich wyborach samorządowych był kandydatem Konfederacji i Bezpartyjnych Samorządowców na prezydenta Płocka. Wybory te wygrał w pierwszej turze ubiegający się ponownie o reelekcję Andrzej Nowakowski, kandydat KO. Pod względem uzyskanego poparcia Tucholski zajął ostatnie miejsce spośród wszystkich kandydatów, w tym z PiS, Trzeciej Drogi i Lewicy.
Wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się w Polsce 9 czerwca - w całym kraju wybieranych będzie 53 europosłów. (PAP)
mb/ par/