W ostatnim spotkaniu zawodnicy Lechii po słabej grze przegrali w Rzeszowie ze Stalą 2:4.

„Najważniejsza jest świadomość tego, co się stało, bo nikt z nas nie zrzuca tego niepowodzenia na bark jakiegoś wypadku przy pracy. Tego dnia nie funkcjonowaliśmy i nie zagraliśmy tak jak powinniśmy, trzeba też docenić przeciwnika, co też zrobiliśmy. Tak się zachowywać oraz rozgrywać meczów nie możemy i nie patrzymy przez pryzmat wyniku tylko funkcjonowania” – powiedział w środę na konferencji prasowej w Gdańsku Grabowski.

Była to druga na wiosnę porażka biało-zielonych, którzy wcześniej ulegli w Katowicach GKS 0:1. Poza tym zanotowali dziewięć zwycięstw.

„Mam nadzieję, że tak jak po Katowicach, kiedy pokonaliśmy u siebie 3:1 Termalikę, kolejny mecz będzie naszą mocną odpowiedzią, dlatego też z niecierpliwością oczekują najbliższego spotkania. Bardzo dobrze czujemy się u siebie i plan na zwycięstwo jest nakreślony. Po Rzeszowie wciąż siedzi w nas sportowa złość i wierzę, że w sobotę będzie to widoczne od pierwszej do ostatniej minuty” – dodał.

Lechiści podejmą trzeci w tabeli GKS, którego na początku listopada pokonali w Tychach 3:1. Ich najbliższy rywal wygrał dwa ostatnie spotkania 2:0 ze zdegradowanym już Zagłębiem Sosnowiec oraz Podbeskidziem Bielsko-Biała, które jedną nogą też jest w drugiej lidze.

„Nasza koncentracja jest na najwyższym poziomie. Jesteśmy pewni, że rywale bardzo wysoko zawieszą poprzeczkę i przyjadą napsuć nam krwi, ale jesteśmy na to gotowi. Spotkają się zespoły z czuba tabeli, które mają takie same cele. W ostatnich dwóch meczach GKS zmienił ustawienie, ale pomysł na grę się nie zmienił. Jest to bardzo fajnie zbudowana, ułożona i zbilansowana drużyna” – ocenił.

Grabowski podkreślił, że tyszanie prezentują się bardzo dobrze pod względem fizycznym, charakteryzuje ich również gra do końca.

„Skutecznie walczą o drugą piłkę, umiejętnie operują długim podaniem, są dobrze ułożeni piłkarsko. Musimy przeciwstawić się im w fizycznej walce, zwłaszcza w powietrzu, szczególnie uważać też na stałe fragmenty pod naszą bramkę, czyli rzuty wolne i rożne bite przez Mikitę oraz wrzuty z autu wykonywane przez tego samego zawodnika. Każdej drużynie sprawiają wiele problemów. Do tego dochodzi bardzo dobra współpraca Śpiączki z Ruminem. Ten duet napastników jest trudny do powstrzymania” – stwierdził.

Po pauzie za kartki w ekipie gospodarzy gotowi do gry są Camilo Mena, Tomasz Neugebauer oraz Kacper Sezonienko.

„Dwaj pierwsi to ważne ogniwa, na pewno zagrają od pierwszej minuty. Liczę, że każdy dołoży swoją cegiełkę, bo razem budujemy coś wielkiego. Spodziewam się, że od pierwszej minuty pokażemy nasze DNA i prawdziwą twarz. Pracowaliśmy na to przez cały rok i nie wypada inaczej zagrać w przedostatnim w tym sezonie meczu na własnym stadionie” – zauważył.

W sobotę gdańszczanie mogą wrócić, po rocznej przerwie, do ekstraklasy. Stanie się tak jeśli pokonają GKS, a w piątek Arka Gdynia zwycięży w Bielsku-Białej Podbeskidzie.

„Najważniejsza jest wygrana, bo jeśli nie da nam bezpośredniego awansu do ekstraklasy to sprawi, że będziemy już bardzo blisko. Wiemy ile to zwycięstwo waży i kosztuje, ale musimy zachować ramy rozsądku i nie budować nie wiadomo jakiej presji i nie wiadomo jak motywować zawodników, że tym meczem musimy wszystko załatwić. Działamy tak jak do tej pory, czyli krok po kroku realizując swoje zadania na boisku” – podsumował.(PAP)

Autor: Marcin Domański

md/ co/