Izrael/ Zdymisjonowany minister obrony: sytuacja w kraju jest okazją dla wrogów do ataku na Izrael
"Rozdarcie w izraelskim społeczeństwie może przynieść naszym wrogom pierwszorzędną okazję" - powiedział Galant. "Irańczycy próbują osłabić relacje między Izraelem a krajami arabskimi" - dodał.
W oświadczeniu po zamkniętym spotkaniu przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych i Obrony Knesetu, członek Likudu, partii premiera Benjamina Netanjahu, Yuli Edelstein powiedział: "Słyszeliśmy niepokojące rzeczy. To nie jest czas na wymianę ministra obrony".
Portal ToI pisze, że na kilka godzin przed zwolnieniem Galanta, wysoki rangą urzędnik obrony, rozmawiający z dziennikarzami pod warunkiem zachowania anonimowości, powiedział, że napięcia związane z reformą sądownictwa doprowadziły do tego, że Izrael jest postrzegany w oczach swoich wrogów "jako słaby" . Urzędnik przekazał, że jego pogląd podzielają szef armii Herzi Halevi, szef Szin Bet Ronen Bar i szef Mosadu David Barnea.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu zwolnił w niedzielę ministra obrony Joawa Galanta z powodu jego wypowiedzi nawołujących do wstrzymania forsowanej przez rząd reformy sądownictwa. Netanjahu powiedział, że utracił zaufanie do Galanta po jego sobotnich wypowiedziach.
W nocy z niedzieli na poniedziałek po tym, jak zdymisjonowanie Galanta doprowadziło do eskalacji protestów, szef izraelskiej służby bezpieczeństwa Szin Bet przybył do domu premiera Benjamina Netanjahu w centrum Jerozolimy - podał dziennik "Haaretz".
W poniedziałek rano Galant nadal technicznie pozostawał ministrem obrony, gdyż nie otrzymał jeszcze oficjalnego listu informującego o jego odwołaniu.
"ToI" podaje, że w poniedziałek premier Netanjahu zaproponował odwołanie zwolnienia ministra obrony Galanta pod warunkiem, że zrezygnuje on ze stanowiska w Knesecie zgodnie z tzw. prawem norweskim, które pozwala ministrom zrezygnować z funkcji ustawodawcy, aby umożliwić wejście do parlamentu kolejnej osobie z partyjnej listy. Według raportu izraelskiej gazety zdymisjonowany minister nie zgodził się na takie rozwiązanie.
Rząd, na którego czele stoi Netanjahu, chce przeprowadzić reformy w wymiarze sprawiedliwości, które zakładają m.in. zwiększenie kontroli rządu nad procesem wyborów sędziów Sądu Najwyższego, a także możliwość uchylania orzeczeń tego sądu większością 61 głosów w 120-osobowym parlamencie. Szef izraelskiego rządu powiedział w czwartek, że odkłada na bok wszelkie inne sprawy i "zrobi wszystko, co trzeba", aby rozwiązać konflikt między przeciwnikami reformy a rządem.
Plany te powodują, że Izrael boryka się z największą od lat falą protestów. (PAP)
mma/ tebe/
arch.