Do pożaru doszło w środę około godz. 22 w jednym z mieszkań wieżowca przy ulicy Elsnera w Łodzi. Wśród osób, które pierwsze zauważyły dym był policjant na co dzień pełniący służbę w Oddziale Prewencji Policji w Łodzi. Wspólnie z sąsiadami natychmiast przystąpił do działania.

"Funkcjonariusz - po upewnieniu się, że świadek powiadamia już służby - wbiegł do klatki i na piętro, gdzie paliło się mieszkanie. Tam zastał innego ze świadków, który przed drzwiami reanimował już ofiarę pożaru. Podejrzewając, że wewnątrz mogą znajdować się jeszcze inne osoby, którym grozi poważne niebezpieczeństwo, nie zważając na duże zadymienie i wszechobecny ogień, niemalże wczołgał się do mieszkania, gdzie odnalazł leżącą na podłodze kobietę. Z poświęceniem ewakuował 70-letnią właścicielkę lokalu" - zrelacjonowała Katarzyna Zdanowska z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.

Po udzieleniu pierwszej pomocy i upewnieniu się, że kobiecie nic nie grozi, policjant przejął udzielanie pomocy nieprzytomnemu 45-latkowi i aż do przyjazdu pogotowia ratunkowego prowadził resuscytację krążeniowo-oddechową.

Obie ofiary pożaru zostały zabrane do szpitala. Życiu kobiety nic nie zagrażało; pozostała na obserwacji. Natomiast jej znajomy doznał znacznie poważniejszych obrażeń, realnie zagrażających życiu.

"Na szczególne słowa uznania zasługuje postawa wszystkich świadków, którzy nie zważając na liczne zagrożenia, nie wahali się nieść pomoc. Dzięki ich ofiarności i determinacji dwie osoby nie straciły życia, a ogień nie zagroził innym mieszkańcom bloku" - podkreśliła Zdanowska.(PAP)

Autorka: Agnieszka Grzelak-Michałowska

agm/ jann/