Grodzki był pytany w poniedziałek w programie "Onet Opinie", czy blok senacki - przy zachowaniu obecnej ordynacji - ma szansę na odtworzenie przy okazji kolejnych wyborów parlamentarnych.

"Zapraszam w środę, 25 (maja), będzie podpisane porozumienie liderów partii politycznych z ruchem samorządowym w Senacie. Bo Senat jest przykładem tego, że demokratyczna większość, która się składa z pięciu komponentów - czyli partii politycznych i senatorów niezależnych, mimo prób odzyskania większości przez PiS - cały czas nie zawodzi i działa właściwie bezbłędnie dla dobra obywateli. Więc to jest dobre miejsce na podpisanie takiego porozumienia; to jest pierwszy krok" - powiedział Grodzki.

Przypomniał, że lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz w ubiegły czwartek skierował do niego list z prośbą o podjęcie inicjatywy zmierzającej do odnowienia paktu senackiego z 2019 r. "Jestem jego (paktu) gorącym zwolennikiem" - zadeklarował Grodzki.

Na uwagę, że od 2019 r. sporo się zmieniło, m.in. były zmiany w klubie Lewicy i powstał PPS, którego senatorami stali się Gabriela Morawska-Stanecka i Wojciech Konieczny, a także "pojawiła się" Polska 2050, Grodzki ocenił, że "te wszystkie zmiany nie wpłynęły na stabilność demokratycznej większości w Senacie". "Pakt senacki był zwycięstwem opozycji, zapewnił jej większość w Senacie. I niewątpliwie trzeba zrobić wszystko, nie tylko by go powtórzyć, ale by go wzmocnić, by nie było 51 czy 52 głosów większości ale na przykład 64. A symulacje, które robiliśmy, wskazują na to, że jest to absolutnie możliwe" - powiedział marszałek Senatu.

Jak podkreślił, "w tych paru okręgach, gdzie pakt senacki nie zadziałał i kandydowały dwie osoby z opozycji, wygrywał z niewielką liczbą głosów kandydat PiS".

"Te symulacje są robione, PiS je również zna, dlatego kombinuje przy ordynacji. Zrobią wszystko, by utrzymać się u władzy. A przy całym dobrym mniemaniu o Senacie Sejm ma większą moc legislacyjną. Powtórzę: (politycy PiS) zrobią wszystko, manipulując przy ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu, by utrzymać się u władzy z jednego prostego powodu. Mają tyle za uszami, że będą walczyć na śmierć i życie, by pozostać u władzy" - powiedział.

Marszałka Senatu spytano, czy nie obawia się scenariusza "jak na Węgrzech", gdzie choć opozycja się zjednoczyła, druzgocąco przegrała wybory. Jak mówił Grodzki, sytuacja Węgier jest inna niż w Polsce. "Ja się nie boję; chirurdzy, którzy się boją, nie powinni uprawiać tego zawodu. I to nie chodzi o strach, chodzi o skuteczne działanie, by doprowadzić do tego, by te wybory były zgodne z konstytucją: wolne, równe, proporcjonalne, niezaburzone, nieoszukane, wtedy jestem pewien, że opozycja zwycięży tak, jak pokazują sondaże: opozycja 54 procent, PiS - 30 procent" - oświadczył.

Grodzkiego spytano też o wywiad Pawła Kukiza dla PAP, w którym mówi on, że "Senat jest ostatnią instytucją, gdzie potrzebne są JOW-y" i że "nie byłby szczególnie zmartwiony, gdyby Senat został całkowicie zlikwidowany i został wprowadzony system prezydencki z władzą wykonawczą, jasno sprecyzowaną, określoną i Sejm wybierany w 460 jednomandatowych okręgach wyborczych".

Marszałek Senatu ocenił, że słowa Kukiza, który był dotąd znany jako orędownik JOW-ów, są "trochę żenujące". Odnosząc się do stwierdzeń Kukiza o możliwości zlikwidowania Senatu, Grodzki stwierdził, że "to jest przykład tego, że czasem doraźne pomysły polityczne wracają z zupełnie innym efektem". "Gdyby dziś nie było Senatu, w którym ma większość demokratyczna większość opozycyjna - mówił Grodzki - nie byłoby TVN, piątki dla zwierząt, byłyby za to wybory kopertowe, które były skandalem i ośmieszałyby nas na arenie międzynarodowej" - powiedział Grodzki. Na uwagę, że likwidacja Senatu była kiedyś postulatem PO, podkreślił, że "historia uczy, że trzeba bardzo rozważnie podejmować decyzje polityczne".

Grodzkiego pytano też, jak wyglądają jego relacje z Donaldem Tuskiem, ponieważ w mediach pojawiają się doniesienia, że te relacje są złe, a lider PO zamierza go wymienić na stanowisku marszałka Senatu na innego polityka. "To tak zwane szycie, naginanie opinii" - odpowiedział. "To jest po prostu nieprawda. Relacje te oceniam jako absolutnie poprawne, oparte na współpracy i zaufaniu, w stopniu, który jest wymagany między liderem partii a marszałkiem Senatu" - zapewnił.

Jak dodał, "były nieprawdziwe informacje, że nie może się dostać do przewodniczącego, różne steki bzdur, w których nie było krzty prawdy". (PAP)

autorka: Wiktoria Nicałek

wni/ godl/