Przemyśl/ Na dworcu PKP wydawanych jest każdego dnia ok. 1,5 tys. litrów zupy i 12 tys. kanapek
Osobą, która koordynuje cały pion związany z kuchnią, jest wolontariusz Rafał Porada, który na dzień kieruje jednym z wydziałów w miejscowym urzędzie miasta.
"Zaczynam pracę o godz. 6. Sprawdzam co mam, czego mi brakuje, co muszę zamówić na szybko, głównie chodzi o koordynację między magazynami i dostawcami. Mamy też wielu indywidualnych dostawców, z którymi muszę ustalić pewne rzeczy, bo część przyjeżdża +w ciemno+ i przywozi to, co im się wydaje, że nam jest potrzebne. Na początku to było ok, bo nie mieliśmy niczego, jednak w pewnym momencie mieliśmy za dużo np. pampersów i nie mieliśmy, gdzie tego trzymać" - tłumaczy.
Porada wyjaśnił, że posiłki, które wydawane są na przemyskim dworcu przygotowują panie z Koła Gospodyń Wiejskich. "Koła mają rozpisane poszczególne dni, kiedy przygotowują posiłki. Panie nie tylko je przygotowują, ale też wydają" - mówi.
W ciągu dnia na przemyskim dworcu wydawanych jest w sumie ok. 1,5 tys. litrów zupy. Porada zaznacza, że te dane dotyczą tylko dworca, a takich punktów w Przemyślu jest kilka.
"Tu na dworcu wydajemy też codziennie ok. 12 tys. kanapek. Rozdajemy też bardzo dużo musów owocowych, słodyczy, soków i hektolitry kawy i herbaty. Jest niska temperatura na zewnątrz, ludzie przychodzą, chcą się ogrzać, napić czegoś ciepłego” - powiedział.
Pytany o wolontariuszy, którzy pracują na dworcu Porada przyznaje, że ma opracowany grafik na pracę trzyzmianową.
"W nocy też tu jesteśmy, pociągi napływają tutaj przez całą dobę. Dbamy o to, żeby ludzie nie pozostali bez jedzenia i bez opieki" – tłumaczy.
Porada podkreślił, że każdy otrzymuje na dworcu posiłek. "Nikomu go nie odmawiamy, nie sprawdzamy, przy tak ogromnej liczbie byłoby to niemożliwe. Staramy się, żeby uchodźcy czuli się tu dobrze, znaleźli ciepły posiłek i wszelką pomoc. Rozdajemy również kosmetyki, w tym mydła i szampony” – opowiada.
Pytany czy jest coś, czego obecnie brakuje, odpowiada, że przede wszystkim artykułów dla dzieci, takich jak soki, musy owocowe, batony czy słodycze. "Tego asortymentu bardzo dużo wydajemy" – mówi.
"Mamy bardzo dużo darczyńców, którzy przyjeżdżają z gotowymi pakietami. Są też mieszkańcy, którzy przychodzą z domowymi kanapkami, czy sami smażą naleśniki, którymi możemy uchodźców częstować. Zaangażowanie i solidarność społeczna są bardzo duże” – zauważa.
Wiele osób, które dociera na dworzec myśli, że musi za otrzymaną pomoc płacić, mimo że, jak mówi Porada, na dworcu jest wiele wywieszonych plansz, na których jest napisane, że mogą bezpłatnie korzystać z tego wszystkiego, co im jest oferowane. "Często z niepokojem i ze strachem podchodzą do naszej pomocy. Ale też słyszymy wiele słów, że nikt nigdy im tyle nie pomógł, co my. Co dla nas, wolontariuszy jest bardzo motywujące” – mówi.
Porada podkreśla, że na początku, kiedy punkt na dworcu PKP zaczął działać, posiłki rozdawane były z krzesła. Teraz wolontariusze zajmują kilka pomieszczeń. Pokazuje, że w jednym przygotowywane są kanapki, w innym znajduje się magazyn. Na przemyskim dworcu są też przygotowane łóżka, na których uchodźcy mogą odpocząć przed dalszą podróżą. (PAP)
Autor: Wojciech Huk
huk/ ok/